Reżyser głośnego „W trójkącie”: Robię filmy bez kija w wiadomej części ciała

Reżyser głośnego „W trójkącie”: Robię filmy bez kija w wiadomej części ciała

Kadr z filmu „W trójkącie”
Kadr z filmu „W trójkącie” Źródło: Fredrik Wenzel/Plattform Produktion
Obrzydliwie bogaci ignoranci na luksusowym jachcie toną w morzu nieczystości. To fabularna klamra „W trójkącie”. Zmęczona nieustannymi wstrząsami Europa nie ma już siły na poważne analizy. Może dlatego tak fetuje Rubena Östlunda – artystę w połowie drogi między Stańczykiem a złośliwym trollem?

– Robię filmy, aby obudzić dyskusję o społeczeństwie. Ale bez kija w wiadomej części ciała – mówi Ruben Östlund, który w ostatnich latach wskoczył na podium, znalazł się wśród najmodniejszych i najbardziej utytułowanych reżyserów europejskich.

Szwecja, która dała kinu posępną powagę Ingmara Bergmana, dzisiaj oferuje ironiczny chichot sowizdrzała. Laureat dwóch Złotych Palm (za „The Square” i – właśnie – „W trójkącie) miewa dość pospolite poczucie humoru. Potrafi jednak sprawić, że potknięcie się na skórce od banana staje się komentarzem społecznym.

Albo jak w jego nowym filmie – problemy gastryczne przynoszą metaforę późnego kapitalizmu.

„W trójkącie”
Cały artykuł dostępny jest w 3/2023 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.