Belgijskie studio Lites gościło już nieliche cuda, od niemieckiego bandu Rammstein, przez organizacje takie jak Greenpeace, aż do przedstawicieli francuskiego kina grozy, no i największych stacji telewizyjnych. Oraz, rzecz jasna, platform streamingowych. Ale po co oni wszyscy mieliby tam ściągać? Cóż, na obrzeżach Brukseli znajduje się specjalistyczny sprzęt i profesjonalne baseny umożliwiające realizację scen podwodnych. Z czego skorzystała trwającego jeszcze lata ekipa Jana Holoubka, kręcąc na potrzeby szykowanego przez siebie serialu sekwencje katastrofy i zatonięcia promu Jan Heweliusz, który to wypadek do dziś pozostaje najtragiczniejszym w dziejach polskiej żeglugi. Nie będzie to, bynajmniej, fabularyzowany dokument, tylko, kolejny, po „Wielkiej wodzie”, wysokobudżetowy projekt Holoubka zrealizowany we współpracy z amerykańskim gigantem. Mieliśmy okazję odwiedzić plan zdjęciowy, pogadać z członkami obsady oraz poznać historię Heweliusza, która pozostaje owiana nimbem tajemnicy.
Bo, mimo upływu lat, szczegóły katastrofy nadal nie zostały ustalone. Krąży na jej temat całe mnóstwo pytań, w tym także o sekretne przeznaczenie promu, który miał służyć również do prowadzenia działań przestępczych.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.