"Sleeping Beauty": forma przerosła treść

"Sleeping Beauty": forma przerosła treść

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na 64. festiwalu filmowym w Cannes wielkie emocje wywołał kontrowersyjny film, prezentowany w czasie konkursu głównego -  „Sleeping Beauty”. Obraz opowiada o dziewczynie, sprzedającej swoje ciało w czasie snu.
Bohaterka wypija tajemniczy napar, a potem zapada w głęboki sen. Następnego dnia otrzymuje kilkaset dolarów. Za co? Za „udostępnianie" swojego ciała starcom, którzy płacą grube pieniądze, by móc spędzić noc z piękną i młodą kobietą. Jedyna zasada jaka ich obowiązuje brzmi: żadnej penetracji. Oprócz tego niczego nie muszą się obawiać, ponieważ sen, w który zapada dziewczyna, jest tak mocny, że nie można jej z niego wybudzić nawet siłą.

Bohaterką obrazu jest Lucy (Emily Browning) – Australijka z problemami emocjonalnymi, która mieszka z siostrą i jej chłopakiem. Lucy nie dogaduje się ze swoimi najbliższymi, nie ma też znajomych - oprócz przyjaciela-alkoholika bliskiego śmierci. Oprócz tego, że Lucy pracuje jako ekskluzywna prostytutka, dodatkowo dorabia sprzątając w restauracji, kserując dokumenty w firmie oraz biorąc udział w testach laboratoryjnych. Wieczorami wychodzi do pubu i uprawia seks z nieznajomymi mężczyznami.

„Sleeping Beauty" – obraz w reżyserii debiutującej pisarki Julii Leigh - to podręcznikowy wręcz przykład filmu, w którym forma przerosła treść. Film jest znakomicie sfilmowany - ujęcia są długie, symetryczne i konsekwentne. Wprowadzają widza w odpowiedni nastrój. Cóż jednak z tego, skoro nie wiemy, co reżyserka chciała nam powiedzieć. Leigh niczego nie wyjaśnia – a bez dodatkowych wyjaśnień trudno zrozumieć zachowanie bohaterki. Film wywołuje jednak emocje – tylko i aż.