Grafoman czy filozof? Paulo Coelho kończy 65 lat

Grafoman czy filozof? Paulo Coelho kończy 65 lat

Dodano:   /  Zmieniono: 
Paulo Coelho na Campus Party Europe w Berlinie (fot. Stephanie Pilick/EPA PAP)
Brazylijski pisarz Paulo Coelho, jeden z najchętniej czytanych i zarazem najchętniej krytykowanych współczesnych pisarzy, kończy 65 lat. Przez zwolenników uznawany jest za głębokiego filozofa, przeciwnicy wyszydzają go nazywając grafomanem i wytykając megalomanię.

- Staraj się dojrzeć promyk światła tam, gdzie inni widzą tylko ciemności - radzi czytelnikom Coelho w swoim "Podręczniku wojownika światła". Takie aforyzmy przyniosły mu sławę, ponad 100 milionów sprzedanych książek (w Polsce książki Coelho sprzedały się w ponad 5 milionach egzemplarzy), przetłumaczonych na kilkadziesiąt języków i status literackiego celebryty. Im również zawdzięcza krytykę, wyszydzającą wartość jego książek, uznającą go za pseudo-intelektualnego grafomana, udającego uduchowionego myśliciela.

- Coelho nie pisze literatury, tylko przypowieści. Można go zakwalifikować do kategorii zbliżonej do bajkopisarzy, w najlepszym tego słowa znaczeniu. Udaje mu się wynajdywać trafne metafory i najkrótszą drogą zmierzać do morału, który w dodatku okazuje się być ważny dla ludzi - powiedział psycholog Wojciech Eichelberger.

Poczytność świadczy o wartości?

Paulo Coelho jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych osobistości świata literackiego, która na nowo rozpętała dyskusję o tym, czy o wartości dzieła świadczy jego poczytność. Jeśli tak, Coelho z pewnością jest pisarzem wybitnym.

- Proza Coelho opiera się w głównej mierze na aforystyce. Nie pisze dla fanów zawiłych narracji. Oferuje raczej, utrzymane w pseudo-buddyjskiej poetyce, krótkie frazy, które można później zamieścić na blogu albo w pamiętniczku. To rodzaj intelektualnego fast-foodu - ocenił doktor Robert Pruszczyński z zakładu Literatury XX Wieku na wydziale polonistyki UW. - Jego książki nie funkcjonują jako całość, jak w przypadku innych fenomenów popkulturowej literatury "Harry Potter", "Zmierzch" czy książki Ericha-Emmanuela Schmitta. Tu nie chodzi o całość opowieści, o historię, lecz o trafny, atrakcyjnie brzmiący aforyzm.

"Alchemik" w 71 językach

Wielką sławę przyniosła mu powieść "Alchemik" - historia o pasterzu, który szukając skarbu między egipskimi piramidami odnajduje prawdę o samym sobie. Książka, wydana po raz pierwszy w 1988 roku w Brazylii, zapewniła mu rozgłos, jak również drwiny świata literackiego. "Alchemik" sprzedał się w ponad 27 milionach egzemplarzy i ustanowił rekord Guinnessa jako książka tłumaczona na największą liczbę języków (71). Krytycy wytykali mu pseudofilozoficzny mistycyzm i serwowanie czytelnikom banałów. Niektórzy twierdzili nawet, że praca Brazylijczyka jest szkodliwa, sycąc czytelnika fałszywymi rozwiązaniami skomplikowanych problemów, trywializując je. Zwolennicy prozy Coelho zapewniali jednak, że książka zmieniła ich życie.

Bunt, psychiatryk i czarna magia

Coelho urodził się w Rio de Janeiro 24 sierpnia 1947 roku. Gdy skończył 17 lat, rodzice umieścili go w szpitalu psychiatrycznym, uznając młodzieńczy bunt syna za przejaw choroby psychicznej. Lekarze uznali jednak, że Paulo nie jest chory, a jedynie odmawia uczestnictwa w rzeczywistości uciekając w świat fantazji. Nastoletni Coelho, przesiąknięty ideami kontrkultury lat 60., buntował się przeciw dyktaturze wojskowej, odmawiał noszenia dowodu osobistego, zapuścił długie włosy i eksperymentował z narkotykami. Pisał również teksty piosenek dla muzyka rockowego Raula Seixasa. W 1973 przystąpił do Stowarzyszenia Alternatywnego - grupy sprzeciwiającej się kapitalistycznemu urynkowieniu i praktykującej czarną magię. Za drukowanie antyrządowych ulotek, wraz z Seixasem, został osadzony w więzieniu i poddany torturom. Uszedł z życiem podając się za chorego psychicznie. Po wyjściu z aresztu pracował w wytwórni płytowej, gdzie poznał swoją pierwszą żonę. Zaczął prowadzić spokojne życie.

Przebudzenie w Santiago de Compostela

W 1986 roku wyruszył na pieszą pielgrzymkę do Santiago de Compostela w Hiszpanii. W trakcie marszu doznał - jak twierdzi - duchowego przebudzenia. - Zrozumiałem, że choć posiadam wszystko, czego pragnąłem, nie spełniam moich marzeń. Marzyłem, żeby zostać pisarzem - tłumaczył porzucenie pracy tekściarza i zajęcie się literaturą. Rok później ukończył pracę nad "Alchemikiem" oraz autobiograficznym "Pielgrzymem". Kolejne utwory - "Weronika postanawia umrzeć", "Walkirie", "Być jak płynąca rzeka" - uczyniły z niego jednego z najlepiej sprzedających się pisarzy.

Nadal był jednak obiektem drwin. Wzbudził niesmak i oburzenie świata literackiego nadając jednej ze swoich książek tytuł "Alef", odnoszący się do dzieła argentyńskiego pisarza Jorge Luisa Borgesa, pod tym samym tytułem. Część środowiska uznała to za arogancki gest, niemal bluźnierstwo. Wywołał też mały skandal nazywając "Ulissesa" Jamesa Joyce'a - uznawanego przez krytyków za jedno z najbardziej skomplikowanych dzieł literackich - "głupią książką". - Coelho jest, oczywiście, uprawniony do własnej, nawet najdurniejszej opinii. Tak jak ja jestem uprawniony do opinii na temat jego mdłej, egomaniackiej prozy - skomentował wypowiedź Coelho krytyk literacki Stuart Kelly na łamach brytyjskiego "Guardiana".

- Trafia w te najbardziej uniwersalne pytania, jakie ludzie sobie zadają - dotyczące odnajdywania samego siebie, bycia wiernym sobie i gdzie jest ten skarb, który nazywamy prawdziwym Ja. Pokazuje, jak ważną i trudną sprawą jest odnalezienie sensu życia i że igramy ze śmiercią, bo nie wiemy, na czym życie polega. To wszystko idealnie trafia do wyobraźni i oczekiwań współczesnych ludzi, którzy w nasilającym się chaosie kryzysu cywilizacji potrzebują czytelnych drogowskazów - przekonuje Eichelberger.

em, pap