KALEJDOSKOP KULTURALNY

KALEJDOSKOP KULTURALNY

Dodano:   /  Zmieniono: 

KSIĄŻKI

Mariusz Cieślik

Geniusz i panna

1. „Co nas nie zabije”

David Lagercrantz

CZARNA OWCA

2. „Tajemny ogród. Rysuj, koloruj, przeżywaj przygody”

Johanna Basford

NASZA KSIĘGARNIA

3. „Papierowe miasta”

John Green

BUKOWY LAS

4. „Pakt Piłsudski- -Lenin”

Piotr Zychowicz

REBIS

5. „Nela i tajemnice świata”

Burda Publishing Polska

6. „Bezużyteczna.pl”

Marcel Szuplewski, Dawid Tekiela

ZNAK

7. „Zniszcz ten dziennik. Wszędzie”

Keri Smith

K.E. LIBER

8. „Reputacja”

Andrzej Pilipiuk

FABRYKA SŁÓW

9. „Pochłaniacz”

Katarzyna Bonda

MUZA

10. „Bóg nigdy nie mruga”

Regina Brett

INSIGNIS

DANE POCHODZĄ Z SALONÓW SIECI EMPIK

Bruno Schulz nie przestaje fascynować. Jako pisarz i postać. Jeszcze niedawno w jednym z wywiadów o swoim uwielbieniu dla autora „Sklepów cynamonowych” mówił klasyk amerykańskiej literatury Philip Roth. Ale intryguje również biografia pisarza z Drohobycza. Kilka lat temu Schulz pojawił się jako bohater w powieści Amerykanki Cynthii Ozick „Mesjasz ze Sztokholmu”, kilka książek poświęcili mu Jerzy Ficowski i Wiesław Budzyński, a teraz ukazuje się „Narzeczona Schulza”. Można powiedzieć, że Agata Tuszyńska ostatnio specjalizuje się w historiach, w których pokazuje wybitnych pisarzy od strony ich partnerek. Tak było w książce „Tyrmandowie. Romans amerykański” i tak jest w historii Józefiny Szelińskiej, z którą Schulz był w życiu bodaj najbliżej spośród wszystkich kobiet. Planował nawet wspólne życie i ślub. Trwający cztery lata (1933-37) związek zmienił życie młodej nauczycielki. Już zawsze będzie się czuła wybrana przez geniusza. I do końca życia, przez ponad pół wieku, będzie pielęgnować jego pamięć. Ona przetrwa wojnę, mimo że odkryje swoje żydowskie korzenie, on zostanie zamordowany na drohobyckiej ulicy przez gestapowca. „Narzeczona Schulza” to coś pomiędzy reportażem a powieścią. Z jednej strony poznajemy fakty z życia obydwojga bohaterów, z drugiej autorka stara się pokazać emocje Józefiny w formie monologów wewnętrznych. Mamy tu pełny przekrój motywów Schulzowskich: Drohobycz, żydowskie pochodzenie, dominujące kobiety. To czyni tę książkę ciekawą, podobnie jak opowieść o uczuciu silniejszym od śmierci. Mam jednak wątpliwości, czy po jej lekturze jesteśmy bliżsi poznania prawdy o geniuszu z Drohobycza.

AGATA TUSZYŃSKA „NARZECZONA SCHULZA”, WYDAWNICTWO LITERACKIE

Czeski los

ŻYCIE PISZE HISTORIE, W KTÓRE TRUDNO UWIERZYĆ. Oto w roku 1953 sześciu czeskich nastolatków postanawia przez zieloną granicę uciec do Berlina Zachodniego. Nie wszystkim uda się dotrzeć do celu – chłopców chcą dopaść zarówno służby sowieckie, wschodnioniemieckie, jak i czechosłowackie. Dla Pragi stają się przestępcami numer 1, choć jako żywo niczego złego nie zrobili. Książka Jana Novaka oparta jest na faktach, choć są tu też elementy fabularne. Pisarz stworzył pasjonującą opowieść o czeskim losie w wieku XX.

JAN NOVAK „NIE JEST ŹLE”, KSIĄŻKOWE KLIMATY

Dreszczyk i lambada

ANDRZEJ PILIPIUK REGULARNIE PUBLI- KUJE ZBIORY OPOWIADAŃ. Co więcej, trafiają one na listy bestsellerów. Być może dzieje się tak również dlatego, że wraca w nich do znanych z wcześniejszych książek bohaterów. Tak jest też w „Reputacji”, gdzie spotykamy dobrze znanego doktora Skórzewskiego (który tym razem wybiera się do Norwegii, przez co wpada w poważne kło- poty) czy Roberta Storma (który cofa się w swoich poszukiwaniach do czasów wojny). W sumie, jak zwykle u Pilipiuka, są to opowieści podszyte dreszczykiem. Jedne są mniej, inne bardziej przekonujące, a niektóre zabawne.

ANDRZEJ PILIPIUK „REPUTACJA”, FABRYKA SŁÓW

FILMY

Krzysztof Kwiatkowski

Psychiatra na kozetce

Najbardziej karkołomne okazują się często projekty najskromniejsze. Roman Polański w „Wenus w futrze” stworzył fascynującą damsko- -męską tragedię z dwojgiem aktorów w pustym teatrze. W „Pieśni słonia” Kanadyjczyk Charles Binamé proponuje spektakularny werbalny pojedynek dwóch mężczyzn. W latach 60. w szpitalu psychiatrycznym ginie bez śladu lekarz. Dyrektor placówki wzywa na rozmowę jego pacjenta. Film jest opowieścią o grze, jaką chłopak prowadzi, podsuwając kolejne zmyślone historie. Ale może w którejś z nich kryje się prawda? Tradycyjne układy szybko się tu odwracają. To pacjent rozdaje karty i przebija się przez wewnętrzne bariery psychiatry, sprawnie manipulując konwersacją. Najprawdziwsze okazują się niespełnienia obu mężczyzn. Ich życiowe zawody i błędy.

I chociaż trudne chwile doprowadziły ich w zupełnie inne miejsca, spotykają się w swoim zagubieniu. Film zrealizowany na podstawie teatralnej sztuki Nicolasa Billona to właściwie długa rozmowa w gabinecie. Ale przewrotnie filmowa. Operator Pierre Gill obserwuje pokój z kolejnych kątów i perspektyw, tworząc wizualną układankę. Więcej ukrywa przed widzem, niż pokazuje. W roli pacjenta psychiatryka świetny jest Xavier Dolan. Cudowne dziecko współczesnego kina, najbardziej hipsterski i najmłodszy reżyser z tak dużym dorobkiem (jego piąty film otarł się o Złotą Palmę w Cannes) jako aktor odsłania swoje bardziej demoniczne oblicze. Ale „Pieśń słonia” również dotyka jednego z jego ulubionych tematów. Inności, którą nosi w sobie każdy z nas. I która rodzi strach przed wykluczeniem.

Teatr na ekranie

„PIEŚŃ SŁONIA”, REŻ. CHARLES BINAMÉ, TONGARIRO

1. „Mały książę”

Reż. Mark Osborne

KINO ŚWIAT

2. „Sinister 2”

Reż. Ciaran Foy

MONOLITH

3. „Nieracjonalny mężczyzna”

Reż. Woody Allen

KINO ŚWIAT

4. „Kryptonim U.N.C.L.E.”

Reż. Guy Ritchie

WARNER

5. „Mission: Impossible – Rogue Nation”

Reż. Christopher McQuarrie

UIP

6. „Barbie: Rockowa księżniczka”

Reż. Karen J. Lloyd

UIP

7. „W głowie się nie mieści”

Reż. Pete Docter

DISNEY

8. „Fantastyczna Czwórka”

Reż. Josh Trank

IMPERIAL CINEPIX

9. „Bystry Bill”

Reż. Deane Taylor

MONOLITH

10. „Dar”

Reż. Joel Edgerton

MONOLITH

DANE WEDŁUG STATYSTYK MULTIKINA DOTYCZĄ OKRESU 21.08-28.08.2015 R.

Grecki pożar

SYLLAS TZOUMERKAS NIE PRZEBIERA W ŚRODKACH. Jego „Płomień” jest pełen wściekłości. Zapis życia rodziców, ich dwóch córek oraz ich mężów staje się wiwisekcją greckiego kryzysu. Nie tylko ekonomicznego. Także społecznego. Widzimy tu rozpad rodziny, więzi i wartości. Kiedy rzeczywistość staje się zbyt przytłaczająca, bohaterowie filmu uciekają w odmienne światy. W pracę, ruchy faszystowskie, depresję. Ale wszyscy są ofiarami tego samego systemu. Nawet rodzice – pokolenie, który ów nowy ład po upadku junty budowało.

„PŁOMIEN”, REŻ. SYLLAS TZOUMERKAS, AGAINST GRAVITY

Mezalians 2015

DLA NIEJ MIESZKANIE W APARTAMENCIE JEST CZYMŚ NATURALNYM. Dla niego, chłopaka utrzymującego się z prac remontowanych, to spełnienie marzeń o wyrwaniu się z bloku, gdzie mieszka z chorą matką. Spotykają się i dobrze dogadują. Ale to za mało, aby była z tego miłość. Dariusz Glazer pokazuje współczesne podziały, rozwarstwienie polskiego społeczeństwa wciąż widoczne w czasach, kiedy wszyscy noszą podobne ubrania. Jednak mają zupełnie inną przeszłość i odmienne perspektywy na przyszłość. „Mur” jest może nie do końca dopracowaną, ale ciekawą próbą opisaniasytuacji młodego pokolenia.

„MUR”, REŻ. DARIUSZ GLAZER, ALTER EGO PICTURES

MUZYKA

Piotr Metz

1. „Sinatra: Best of the Best”

Magic Records/Universal

2. „Umowa o dzieło”

Taco Hemingway

ASFALT RECORDS

3. „Trójkąt warszawski”

Taco Hemingway

ASFALT RECORDS

4. „RMF FM: Muzyka najlepsza pod słońcem 2015”

Pomaton/Warner Music Poland

5. „Atramentowa”

Stanisława Celińska

POLSKIE RADIO

6. „Królowie życia”

Gang Albanii

STEP RECORDS / CD – CONTACT

7. „Fifty Shades of Grey”

Muzyka filmowa

UNIVERSAL MUSIC POLSKA

8. „How Big, How Blue, How Beautiful”

Florence and The Machine

UNIVERSAL MUSIC POLSKA

9. „Oddycham”

Bednarek

LOU & ROCKED BOYS/ROCKERS PUBLISHING

10. „Ghost Stories”

Coldplay

PARLOPHONE/WARNER MUSIC POLAND

DANE WEDŁUG OFICJALNEJ LISTY SPRZEDAŻY DOTYCZĄ OKRESU 07.08-13.08.2015 R.

50 twarzy Greya dla dorosłych

Wydawało się, że rewelacyjnie przyjęty debiut trudno będzie artystce przebić, a jednak się udało. FKA Twigs skorzystała z pomysłu stosowanego coraz częściej przez muzyków, zamiast czekać na przygotowanie pełnowymiarowego albumu, wydajemy to, co mamy najlepszego, na multimedialnej EP-ce (tu jest to pięć utworów i cztery klipy). Zaangażowanie Twigs w produkcję własnych nagrań i reżyserię wideoklipów plus jej taneczne umiejętności czynią ten projekt autentycznie autorskim i w dodatku szalenie oryginalnym, o co dziś przecież niezwykle trudno. Kosmiczna realizacja nagrań, mocne erotycznie i feministyczne teksty o odwiecznej walce płci oraz futurystyczna wersja „woman power” czynią z tego projektu „50 twarzy Greya” dla naprawdę dorosłych. I mądrych.

FKA TWIGS – M3LL155X /SONIC

TEATR MUZYCZNY, GDYNIA

Zły tańczy i śpiewa

„ZŁY” TO POWIEŚĆ LEGENDA. Kiedy się ukazała (w roku 1955) była wielkim bestsellerem i zwiastunem politycznej odwilży. W ostatnich latach zrealizowano też dwie wersje sceniczne, ale trzeba było Wojciecha Kościelniaka, by wpaść na pomysł zrobienia z kultowej książki musicalu. A przecież materiał wydaje się wręcz wymarzony, bo „Zły” ma strukturę warszawskiej ballady podwórzowej i zanurzony jest w stołecznym folklorze. Jednak Piotr Dziubek i Rafał Dziwisz, twórcy piosenek, nie poszli tym oczywistym tropem. Postawili na brzmienia orkiestrowe, by tej opowieści z półświatka przydać elegancji. Premiera już 4 września w gdyńskim Teatrze Muzycznym.

Rap Różewicza

TAKIE PROJEKTY BUDZĄ MOJĄ NIEUFNOŚĆ, bo często poruszają się po cienkiej linii arogancji. Nie tym razem. Poezja Różewicza nie jest tu na siłę uwspółcześniana, tylko tworzy warstwę słowną do dopracowanej przez Sampler Orchestra i świetnie zaśpiewanej muzyki, hip-hopowej tylko teoretycznie. Różewicz trafił na interpretatorów, którzy jego biały wiersz potrafili zrytmizować w oryginalny sposób.

SOKÓŁ/HADES/SAMPLER ORCHESTRA – RÓŻEWICZ – INTERPRETACJE / PROSTO

AUTO

Mariusz Staniszewski

NAJWAŻNIEJSZY JEST STYL

Mały wariat

Gdyby decyzja o kupnie samochodu była podejmowana wyłącznie rozumowo, pewnie jeździlibyśmy dość brzydkimi, ale wygodnymi i oszczędnymi autami. Na szczęście dla firm motoryzacyjnych o wyborze decyduje głównie serce. Jeśli mamy słabe, to wybieramy takie auta, które nie są za szybkie, nie są za drogie (bo serce pęknie przy pierwszym zarysowaniu), nie są za duże (bo trudniej tym kierować), nie są za małe (bo poczujemy się jak w puszce). Jeśli mamy serce jak dzwon, to nie przestraszymy się dwóch setek koni mechanicznych drzemiących pod maską, nic nie będziemy sobie robić z otarć lakieru wartego majątek, a i rozmiar nas nie onieśmieli. A może to wcale nie chodzi o moc serca, ale o zasobność portfela? W każdym razie są auta, których posiadanie pozornie mija się z celem. Weźmy takiego Mercedesa B 220 4MATIC. Jakby się tak głębiej zastanowić, to jaki ma sens kupowanie samochodziku, który w najtańszej wersji kosztuje 107 tys. zł, a w testowanej ponad 170 tys. zł. Przecież za takie pieniądze można kupić dużo większe auto, niezłej marki, ze znakomitym i do tego oszczędniejszym silnikiem. Z pozoru więc produkcja takiego samochodu jest rynkowym samobójstwem. Wyrzucaniem pieniędzy w błoto.

Ale przecież auto to emocje. To rozszerzona źrenica oka na widok samochodu, uczucie błogości podczas dociskania pedału gazu i przede wszystkim styl. Tak, styl jest najważniejszy. Za niego płacimy najwięcej. Co z tego, że testowany mercedes nie miał kamery cofania i nawigacji? Że podczas upałów klimatyzacja nie dawała ulgi, gdy przyszło stać w korkach? To nie ma większego znaczenia. Znaczenie ma fakt, że większość pań widząc to autko, wzdycha z tęsknotą, a na parkingu odróżnia się ono od reszty. Że siedzenia są okryte czerwoną skórą, a z każdego miejsca auta bije elegancja. No i jest jeszcze grupa wyznawców, dla których znaczek Mercedesa ma większą wartość niż wszystkie inne znaczki razem wzięte. Jest jak znak rozpoznawczy, przynależność do grupy społecznej. Ludzie, którzy chcą w niej być, kupując auto dla ukochanej córki, nigdy nie pomyślą o fordzie focusie czy toyocie corolli. Zawsze będzie to mercedes. I nie będzie miało znaczenia, że pali prawie 10 l na setkę. Ważne jest, że dźwignia do zmiany biegów ciągle jest przy kierownicy, a na kokpicie kurz nawet boi się siadać. ■

©� ©� WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE

Grzegorz Sadowski

KNOW-HOW

Polskie korzenie Amazona

Pamiętacie jeszcze syntezator mowy Ivona? Dwa lata temu gdańska spółka tworząca te uznawane za najlepsze na świecie syntezatory mowy trafiła w ręce Amazona i słuch po niej zaginął. Na szczęście na krótko. Co prawda teraz nazywa się Alexa, ale mówi jeszcze piękniej! Jest podstawową częścią najnowszego dziecka Amazona o nazwie Echo. To urządzenie o kształcie termosu o niezwykłych możliwościach. Komunikujemy się z nim swoim głosem. Wystarczy się zapytać Alexę, jak się robi naleśniki. Albo jak długo będziemy jechać do pracy. Jakie jest prawdopodobieństwo deszczu? Kto był prezydentem Polski w 1995 r.? Czy Michael Jackson żyje? Alexa zna odpowiedzi na te (prawie) wszystkie pytania, bo swoją wiedzę czerpie z chmury Amazon Web Services. Dzięki Echo można też słuchać muzyki czy książek z serwisu Audible. Alexa potrafi nawet rozjaśnić lub przyciemnić światło w domu. Wszystko to odbywa się bez kontaktu z urządzeniem, co pozwala korzystać z niego np. w trakcie wykonywania czynności domowych. Można na przykład mówiąc do Echo, stworzyć listę zakupów, która zsynchronizuje się ze smartfonem. Na razie Echo działa wyłącznie po angielsku, ale dzięki temu, że ma polskie korzenie,nieoficjalna, pierwsza europejska premiera urządzenia odbyła się w Polsce. Okazuje się, że przez dwa lata inżynierowie z dawnej Ivony, a obecnie Centrum Rozwoju Technologii Amazon w Gdańsku, pracowali nad nowym inteligentnym urządzeniem firmy. I pokazuje, jak długofalowo myśli Amazon – zakup Ivony w 2013 r. był częścią przemyślanej strategii. Jednocześnie Amazon w Warszawie pokazał też swoje flagowe czytniki – w tym Kindle Voyage.

APLIKACJE

VHS CAMCORDER

jeśli nadal jesteś bardziej analogowy niż cyfrowy, przyda ci się ta aplikacja, która nagrywa obraz w jakości starej dobrej kamery VHS.

LAND-MARKER

na ekranie telefonu wyświetlają się na czarnym tle najbliższe miejsca z map Google. Wybieramy któreś z nich i dopiero wtedy dostajemy mapę pokazującą, jak tam dojechać.

Futurystyczny tuning

MASZ STARSZE AUTO, A CHCIAŁBYŚ, BY BYŁO SUPERNOWOCZESNE I INTELIGENTNE?

Wystarczy ten gadżet. Exploride to sześciocalowy przeźroczysty wyświetlacz oraz czterordzeniowy procesor, 2 GB pamięci RAM, tylna kamera, sensor podczerwieni oraz łączność Bluetooth 4.0 LE i LTE. Urządzenie postawione na desce rozdzielczej zapewnia nam wszystko to, co mają najnowsze limuzyny. Możemy korzystać z nawigacji Google Maps, a także serwisów Spotify lub Pandora, jak również różnych aplikacji. Możemy też wykonywać połączenia telefoniczne, gdyż urządzenie pełni funkcję zestawu głośnomówiącego. Możemy też całość podłączyć do złącza diagnostycznego OBD w naszym aucie i dzięki temu zobaczymy, jakie jest ciśnienie opon czy moc silnika.

Niebezpieczny jak policyjny dron

POLICJA W PÓŁNOCNEJ DAKOCIE BĘDZIE UŻYWAŁA DRONÓW. Niby nic w tym dziwnego, drony stają się coraz popularniejsze w służbie sprawiedliwości. Jednak te będą uzbrojone. Zgodnie z nowym prawem może to być każda broń, która nie jest śmiertelna. Czyli gumowe kule, gaz łzawiący, granaty hukowe. Są dodatkowe specjalne warunki, które będą musieli spełnić stróże prawa, zanim użyją drona. Czy mieszkańcy Północnej Dakoty będą się czuć bezpieczniej, nie wiadomo. Wiadomo, że z rąk policji w tym roku zginęło ponad 700 Amerykanów.

Więcej możesz przeczytać w 36/2015 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.