Fahrenheitem w Busha

Fahrenheitem w Busha

Dodano:   /  Zmieniono: 
Dokumentalny film Michaela Moore'a "Fahrenheit 9/11" - zjadliwy pamflet na prezydenta Busha i jego ekipę - bije rekordy popularności i może wpłynąć na wynik tegorocznych wyborów do Białego Domu.
Film, który wszedł na ekrany 868 kin w USA 25 czerwca, w ciągu pierwszego weekendu wyświetlania przyniósł 24 milionów dolarów ze  sprzedaży biletów, co było rekordem w kategorii filmowych dokumentów. Obejrzało go w pierwszym tygodniu ponad 6 mln widzów.

Zachęceni powodzeniem, dystrybutorzy podwoili do 1700 liczbę kin, w których obraz pokazywany jest w obecny weekend, dłuższy z powodu Święta Niepodległości 4 lipca (poniedziałek jest dniem wolnym od  pracy).

W kinach w Waszyngtonie bilety na wieczorne seanse były błyskawicznie wykupywane w piątek i sobotę - z "Fahrenheitem" konkurować mógł tylko czysto rozrywkowy hit "Spiderman 2".

Zdaniem publicysty "Washington Post", Paula Farhi, anty-Bushowski film Moore'a może podobnie silnie oddziałać na wyborców jak kroniki filmowe powstałe przed wyborami w 1948 roku z inspiracji Białego Domu i popierające reelekcję ówczesnego prezydenta Trumana. Wygrał on z faworyzowanym wtedy kandydatem Republikanów Thomasem Dewey'em.

"Fahrenheit 9/11" ukazuje Busha jako marionetkę wielkiego biznesu, przypomina kontrowersje wokół jego zwycięstwa wyborczego w 2000 r. i portretuje go jako polityka mało rozgarniętego, który błaznuje do kamery na chwilę przed swoim przemówieniem telewizyjnym ogłaszającym wojnę z Irakiem.

Podkreśla też związki i interesy Busha z monarchią w Arabii Saudyjskiej, sugeruje, że jego administracja ułatwiła ucieczkę z  USA rodzinie Osamy Bin Ladena i oskarża prezydenta o zlekceważenie groźby ze strony Al-Kaidy, co ułatwiło terrorystom atak z 11 września.

Daje wreszcie do zrozumienia, że Bush cynicznie rozpętał niepotrzebną wojnę z Irakiem, aby odwrócić uwagę od swego domniemanego współdziałania z bogatymi Saudyjczykami, którzy finansują islamskich ekstremistów. Prawie połowę czasu ekranowego wypełniają obrazy wojny, jej ofiar, rozpaczy amerykańskich matek po stracie synów-żołnierzy i Irakijczyków opłakujących zabitych cywilów.

Skontrastowano je z sekwencjami ilustrującymi tezę, że wojna służy wyłącznie interesom amerykańskiego establishmentu politycznego i gospodarczego. Moore pokazał np. kongresmenów, którzy uciekają przed nim kiedy próbuje ich zapytać czy posłali by  swoich synów na wojnę (na 435 członków Izby Reprezentantów tylko jeden ma syna służącego w Iraku).

Błyskotliwie zrealizowany film - atak na Nowy Jork 11 z września ilustruje np. sam dźwięk (odgłosy taranowania wieżowców WTC przez samoloty, krzyki przerażenia itd.) przy zaciemnionym ekranie -  został w tym roku nagrodzony Złotą Palmą na festiwalu w Cannes.

W USA popierający Busha Republikanie starali się zablokować wyświetlanie filmu przed wyborami. Konserwatywna organizacja "Move America Forward" wezwała widzów do bojkotu. Koncern Walt Disney zabronił swej filii Miramax (producentowi filmu) dystrybucji dzieła Moore'a. Szefowie Miramaxu, Bob i Harvey Weinstein sami go  wykupili i rozpowszechniają go w spółce z kanadyjską firmą Lions Gate Films.

Komentatorzy są zgodni, że "Fahrenheit 9/11" jest zręczną propagandową agitką używającą uproszczeń, półprawd, a nawet teorii spiskowych i odwołującą się bardziej do emocji niż rozumu.

"Oglądanie go to jak jedzenie ostrej papryki - lepiej nie połykać go w całości" - ostrzega dziennik "Philadelphia Inquirer" przypominając, że film stawia zarzuty nie poparte faktami.

Zwolennicy filmu podkreślają jednak jego zalety. "Film jest tendencyjny, ale mówi istotne prawdy o przywódcach, którzy eksploatują narodową tragedię dla politycznych korzyści i o  zwykłych Amerykanach, którzy płacą za to cenę" - napisał w "New York Timesie" Paul Krugman.

"Mimo wszystkich swych spiskowych wniosków, to ważne dzieło. Moore nie jest najlepszym przewodnikiem po faktach, ale jest lekarstwem na apatię" - pisze komentator "Philadelphia Inquirer".

sg, pap