Modlitwa i kamienowanie w obronie dzieci

Modlitwa i kamienowanie w obronie dzieci

Noworodek, zdjęcie ilustracyjne
Noworodek, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Fotolia / fot. Patrizia Tilly
W Świdnicy, w nocy z niedzieli na poniedziałek, ludzie domagali się surowej kary i rzucali kamieniami w samochód, który przewoził domniemanego zabójcę 10-letniej Kristiny. W Warszawie w poniedziałek trwały modlitwy pod szpitalem, gdzie niespełna roczny Szymon może zostać odłączony od aparatury podtrzymującej życie.

To niezwykle poruszające zdjęcie (można je zobaczyć na Facebooku, na profilu szymonkuwalcz). Pod szpitalem przy ulicy Niekłańskiej w Warszawie, stoją dorośli. Pomiędzy nimi, na twardym chodniku, klęczy i modli się ze złożonymi rękami mały chłopiec, mniej więcej dwuletni. W tle widać jeszcze młodsze dziecko, z poważną miną, chyba na rękach matki. Podejrzewam, że dorośli przekazali im, że inne dziecko może spotkać krzywda, dlatego tu są, razem ze swoimi opiekunami. Pewnie też modlą się o cud, o życie, o uzdrowienie. Lekarze zarzekają się, że działają zgodnie z ustalonymi procedurami (jak podał szpital: w sytuacji nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego), w sprawę zaangażowali się niezależni obserwatorzy.

Gdy skrzywdzono dziecko, albo tylko podejrzewamy, że dzieje mu się krzywda, włączają się silne emocje. Jesteśmy ludźmi. To zupełnie zrozumiałe. Choć nie wolno posuwać się za daleko. Czym innym jest domaganie się surowej kary, czym innym rzucanie kamieniami, to już naganna przemoc. Domniemany morderca dziewczynki z Mrowin powinien stanąć przed sądem i jeśli ten uzna go za winnego, odbyć karę zgodnie z orzeczonym wyrokiem.

Mam nadzieję, że nasze państwo w sposób nie pozostawiający wątpliwości poradzi sobie z tymi dramatycznymi sytuacjami. I daleki jestem od potępiania tych, którzy tej wiary nie podzielają. Co jednak bynajmniej nie oznacza pochwały samosądów. I nie podważam sensu modlitwy. Zresztą, czasami już wiele więcej nie pozostaje.

Jeszcze jedno: w sprawie Szymona pojawił się wątek szczepień. Jednak dowodów na związek szczepienia ze stanem dziecka na razie nikt nie podał. Obserwuję za to zaskakującą aktywność przy tej okazji tych (również polityków), którzy bardzo chcieliby, aby w Polsce mniej dzieci było szczepionych.

Źródło: Wprost