Henryk XIII, książę Reuss w roli władcy odrodzonego niemieckiego imperium brzmi jak jakiś żart, albo cytat ze scenariusza serialu sensacyjnego. Jednak to, co wydarzyło się właśnie w Niemczech, stawia pod poważnym znakiem zapytania stan stabilnej, wydawałoby się, niemieckiej demokracji.
Hamburski agent nieruchomości z arystokratycznym rodowodem, aresztowany w środę 7 grudnia za próbę obalenia demokracji w Niemczech wcale nie jest niegroźnym kabotynem, bawiącym się w operetkową konspirację. Wraz z nim aresztowano zaledwie 25 osób, ale zasięg spisku, któremu miał przewodzić wraz z kilkoma byłymi oficerami Bundeswehry, jest znacznie większy, niż chcą to przyznać niemieckie media i władze.
20 tysięcy Obywateli
W Niemczech takie sprawy nie są po prostu zbyt mocno nagłaśniane. O istnieniu ruchu Obywateli Rzeszy, którego częścią byli niedoszli puczyści księcia Reussa, mówiło się dotąd w Niemczech z przymrużeniem oka. Kwalifikowani jako mitomani i opętani spiskowymi teoriami ekstremiści, są jednak tak wpływową grupą, że niemieckie służby od lat uważają ich za główne zagrożenie dla państwa i demokracji. W przeciwieństwie do jawnie neonazistowskich grup, otoczonych programową anatemą wśród tzw. szanowanych i statecznych obywateli, Obywatele Rzeszy mają sympatyków w kluczowych dla funkcjonowania państwa niemieckiego środowiskach.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.