Leszek Miller o myśli, która „prześladuje” go od lat. „Spłoniemy żywcem”

Leszek Miller o myśli, która „prześladuje” go od lat. „Spłoniemy żywcem”

Leszek Miller
Leszek Miller Źródło: Shutterstock / Tomasz Bidermann
– Spałem. Miałem wtedy taką cudowną umiejętność spania w każdych okolicznościach, w tym również w śmigłowcu, gdzie jest potworny hałas – powiedział Leszek Miller na antenie TVN24. Europoseł wspominał w ten sposób ostatnie chwile przed katastrofą śmigłowca, do której doszło w 2003 roku.

W środę 18 stycznia doszło do katastrofy helikoptera w Browarach, a w wyniku zdarzenia zginęło kierownictwo ukraińskiego MSW. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wszczęła dochodzenie w sprawie. Na obecnym etapie brane są pod uwagę trzy możliwe przyczyny tragedii.

Leszek Miller o katastrofie z 2003 roku. „Nam się udało”

Leszek Miller w programie „Rozmowa Piaseckiego” został zapytany, czy wczorajsze wydarzenia z Browarów, przywołały wspomnienia z grudnia 2003 roku. Wówczas niedaleko Chojnowa doszło do katastrofy rządowego śmigłowca. Na pokładzie, łącznie z Leszkiem Millerem, było kilkanaście osób. W wyniku zdarzenia nikt nie zginął.

– Za każdym razem, kiedy dowiaduję się, że gdzieś ludzie rozbili się śmigłowcem i ponieśli konsekwencje albo błędu ludzkiego, albo pogody, albo czegoś jeszcze, mam takie przemyślenia, że jednak nam się udało. Mieliśmy szczęście – odpowiedział na antenie TVN24 były premier, obecnie europoseł.

Leszek Miller o myśli, która „prześladuje go do dzisiaj”

Polityk opisał, jak zapamiętał ostatnie chwile przed katastrofą. – Spałem. Miałem wtedy taką cudowną umiejętność spania w każdych okolicznościach, w tym również w śmigłowcu, gdzie jest potworny hałas – przekazał Leszek Miller. – Obudziłem się w ostatniej chwili, kiedy członek załogi wpadł z kabiny pilotów do naszej kabiny i zaczął krzyczeć: „zapinać się, zapinać, zapinać”. Wtedy się obudziłem. Spojrzałem przez okienko, ale widziałem już tylko wierzchołki kładących się sosen – relacjonował.

– Jak już doszliśmy do siebie po tym uderzeniu, to pierwsza myśl była taka: przecież na wszystkich filmach helikoptery po takim uderzeniu się palą. Teraz my spłoniemy żywcem – wspominał Leszek Miller. Polityk dodał, że ta myśl „prześladuje go do dzisiaj”.

Czytaj też:
Poruszający apel Wołodymyra Zełenskiego w Davos. „Rosja wykorzystuje ten czas na zabijanie”
Czytaj też:
Naoczny świadek o katastrofie w Browarach. „Wszyscy słyszeliśmy krzyki”