NIK zawiadamia prokuraturę ws. Morawieckiego i Sasina. „Mam wrażenie, że jesteśmy ścigani”

NIK zawiadamia prokuraturę ws. Morawieckiego i Sasina. „Mam wrażenie, że jesteśmy ścigani”

Jacek Sasin
Jacek Sasin Źródło:PAP / Mateusz Marek
Jacek Sasin odpowiedział na zarzuty NIK. Według kontrolerów w czasie zakupów sprzętu podczas pandemii koronawirusa doszło do licznych nieprawidłowości.

Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury w związku z zakupami dokonanymi w okresie pandemii koronawirusa.

Podczas konferencji prasowej kontrolerzy NIK poinformowali, że „Kancelaria Premiera wydała niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo blisko 200 mln zł na zakup w latach 2020-2021 środków ochrony indywidualnej”. Kontrolerzy NIK zarzucają oraz jego ministrowi stworzenie „mechanizmu korupcjogennego”.

Jacek Sasin odpowiada na zarzuty NIK

Jacek Sasin zapytany przez dziennikarzy o zarzuty NIK zapewnił, że Ministerstwo Aktywów Państwowych nie tworzyło żadnej listy firm. – Mam wrażenie, że my jesteśmy wszyscy ścigani. Wszyscy, którzy byli zaangażowani w ratowanie życia Polaków w czasie pandemii. W sytuacji absolutnie nadzwyczajnej, do której nie byliśmy przygotowani. Jesteśmy teraz ścigani za to. Uratowaliśmy wiele ludzkich istnień – tłumaczył były szef MAP.

Polityk Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że „w obliczu ciężkiej sytuacji ówczesny rząd miał odwagę, żeby podejmować się zakupu środków medycznych wtedy, kiedy brakowało ich w wymiarze globalnym, kiedy trzeba było walczyć z innymi kontrahentami”. – Podjęliśmy się budowy szpitali tymczasowych — i tu też NIK stawia zarzuty. Czyli ludzie powinni umierać, bo nie byłoby dla nich miejsca w tradycyjnych szpitalach? To chce nam powiedzieć Marian Banaś z upolitycznionej Najwyższej Izby Kontroli, która jest na usługach rządzących. Jest taką pałką, która im służy – ocenił.

twitter

KPRM i kontrowersyjne zakupy w czasie pandemii

Najwyższa Izba Kontroli dowiedziała się, że prezesi dwóch państwowych spółek mieli otrzymać polecenie kupowania sprzętu na z góry określonych zasadach. Ministerstwo Aktywów Państwowych ustaliło, które firmy mogą dostarczyć tego typu produkty, uzgodniło ceny i wielkość dostaw oraz opracowało wzory umów. Następnie wszystkie te informacje trafiły do dwóch państwowych spółek.

Co więcej, prezesi tych spółek mieli otrzymać wzór e-maila do KPRM, w którym mieli zaoferować zakup konkretnych produktów za wskazane ceny u konkretnych firm. Ministerstwo Zdrowia nie brało udziału w całym procesie.

Od akcesoriów do makijażu po sprzęt medyczny

Przedstawiciele NIK podkreślili, że sytuacja wywołana pandemią koronawirusa wymagała podejmowania nadzwyczajnych działań, jednak ani spółki Skarbu Państwa, którym powierzono zakup środków ochrony indywidualnej, ani Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), ani wybrani dostawcy – polskie firmy Q. i K. nie zajmowały się wcześniej obrotem artykułami medycznymi. Jedna ze spółek specjalizowała się w imporcie z Chin akcesoriów do makijażu.

Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę na fakt, że chociaż spółki państwowe sprowadziły za pośrednictwem wskazanych firm maseczki, kombinezony oraz przyłbice, to jedna ze spółek otrzymała zaledwie część wydanych na ten cel pieniędzy. Powód? Pojawiły się spore wątpliwości co do jakości tych produktów. Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy przeprowadził badania, z których wynikało, że maseczki nie spełniały europejskich norm jakości. Z kolei część przyłbic i kombinezonów spełniała jedynie normy chińskie.

Czytaj też:
Dobry czy zły rząd Donalda Tuska? Sondaż dla „Wprost” daje do myślenia
Czytaj też:
Sondaż przed wyborami. Fatalne wieści dla Trzeciej Drogi. Konfederacja ma powody do zadowolenia