Sasin i Morawiecki w opałach. NIK składa zawiadomienie do prokuratury

Sasin i Morawiecki w opałach. NIK składa zawiadomienie do prokuratury

Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki
Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki Źródło:Newspix.pl / Marcin Banaszkiewicz
Jacek Sasin i Mateusz Morawiecki mogą mieć poważne problemy. Najwyższa Izba Kontroli złoży doniesienie do prokuratury w związku z zakupami dokonanymi w okresie pandemii koronawirusa.

Najwyższa Izba Kontroli zapowiedziała złożenie zawiadomienia do prokuratury w związku z zakupami dokonanymi w okresie pandemii koronawirusa. W czasie kontroli odkryto, że podczas kupowania sprzętu ochronnego miało dochodzić do licznych nieprawidłowości.

Afera covidowa. Porażające oskarżenia NIK

Jak ustaliła Najwyższa Izba Kontroli, polecenie, które w kwietniu 2020 r. Mateusz Morawiecki przekazał w tej sprawie spółkom Skarbu Państwa – oraz Agencji Rozwoju Przemysłu nie przyczyniło się do zapewnienia szybkich dostaw materiałów ochronnych. Co prawda rozpoczęły się one już 14 kwietnia 2020 r., jeszcze przed zawarciem umów ze spółkami, ale były realizowane aż do stycznia 2021 r. W dodatku część dostarczonych maseczek oraz znaczna część kombinezonów i przyłbic nie spełniała wymagań jakościowych, co mogło zagrażać życiu i zdrowiu personelu medycznego, który z nich korzystał.

KPRM miała nierzetelnie wydać 200 mln złotych

Podczas konferencji prasowej kontrolerzy NIK poinformowali, że „Kancelaria Premiera wydała niegospodarnie, nierzetelnie i niecelowo blisko 200 mln zł na zakup w latach 2020-2021 środków ochrony indywidualnej”. Kontrolerzy NIK zarzucają oraz jego ministrowi stworzenie „mechanizmu korupcjogennego”. – Ustaliliśmy, fakty, które wskazują jednoznacznie na bardzo duże ryzyka i zagrożenia, zarówno dla zdrowia mieszkańców, ale również ryzyk finansowych — poinformował Janusz Pawelczyk, dyrektor delegatury NIK w Białymstoku.

Najwyższa Izba Kontroli dowiedziała się, że prezesi dwóch państwowych spółek mieli otrzymać polecenie kupowania sprzętu na z góry określonych zasadach. Ministerstwo Aktywów Państwowych ustaliło, które firmy mogą dostarczyć tego typu produkty, uzgodniło ceny i wielkość dostaw oraz opracowało wzory umów. Następnie wszystkie te informacje trafiły do dwóch państwowych spółek. Co więcej, prezesi tych spółek mieli otrzymać wzór e-maila do KPRM, w którym mieli zaoferować zakup konkretnych produktów za wskazane ceny u konkretnych firm. Ministerstwo Zdrowia nie brało udziału w całym procesie.

– Dowolność i brak jawności postępowania w tym procesie oraz słabość, a nawet brak kontroli wskazują, zdaniem NIK, na ryzyko występowania mechanizmów korupcjogennych. A przecież mowa o niebagatelnych kwotach, które Kancelaria Premiera przeznaczyła na zakup środków ochrony osobistej – wyjaśnili kontrolerzy.

Wielki kontrakt dla firmy kosmetycznej

Przedstawiciele NIK podkreślili, że sytuacja wywołana pandemią koronawirusa wymagała podejmowania nadzwyczajnych działań, jednak ani spółki Skarbu Państwa, którym powierzono zakup środków ochrony indywidualnej, ani Agencja Rozwoju Przemysłu (ARP), ani wybrani dostawcy – polskie firmy Q. i K. nie zajmowały się wcześniej obrotem artykułami medycznymi. Jedna ze spółek specjalizowała się w imporcie z Chin akcesoriów do makijażu.

KPRM kupiła maseczki wątpliwej jakości

Kontrolerzy NIK zwrócili uwagę na fakt, że chociaż spółki państwowe sprowadziły za pośrednictwem wskazanych firm maseczki, kombinezony oraz przyłbice, to jedna ze spółek otrzymała zaledwie część wydanych na ten cel pieniędzy. Powód? Pojawiły się spore wątpliwości co do jakości tych produktów. Centralny Instytut Ochrony Pracy – Państwowy Instytut Badawczy przeprowadził badania, z których wynikało, że maseczki nie spełniały europejskich norm jakości. Z kolei część przyłbic i kombinezonów spełniała jedynie normy chińskie.

W związku z uzasadnionymi wątpliwościami, co do jakości zakupionych materiałów, KPRM nie opłaciła 48 proc. faktur w wysokości 27,8 mln zł, co de facto stanowiło stratę spółki. Ostatecznie dostawcy odrzucili reklamacje a państwowa spółka nie podjęła innych działań w celu dochodzenia swoich roszczeń.

Czytaj też:
Poseł PiS nie wytrzymał na mównicy sejmowej. „Cicho tam bądź, Nitras”
Czytaj też:
To ma być najbardziej tajny projekt PiS. W grę może wchodzić nawet 150 mln dolarów