Prawo jazdy dla 17-latków. Rewolucja czy ryzyko na drogach? Ekspert ocenia

Prawo jazdy dla 17-latków. Rewolucja czy ryzyko na drogach? Ekspert ocenia

Nauka jazdy
Nauka jazdy Źródło: Shutterstock
Możliwe, że niebawem na polskich drogach za kierownicą pojawi się wielu 17-latków. Takie plany ma resort infrastruktury. – Pomysł dobry, ale czy jako społeczeństwo jesteśmy na to gotowi? Często słyszę od kursantów, że podczas jazdy jako pasażerowie poprawiają swoich rodziców, zauważają ich błędy oraz łamanie przepisów. I ta sama osoba ma nadzorować świeżego kierowcę? – mówi „Wprost” Andrzej Łapa, instruktor nauki jazdy.

Prawo jazdy od 17. roku życia, ograniczenia możliwości redukcji punktów karnych, okres próbny dla młodych stażem kierowców, odbieranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości o więcej niż 50 km/h poza obszarem zabudowanym, na drogach dwukierunkowych jednojezdniowych oraz cofnięcie uprawnień za jazdę w okresie zatrzymania prawa jazdy – to główne założenia nowelizacji przepisów na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. W tym miesiącu zaproponowało je Ministerstwo Infrastruktury.

Koniec placu manewrowego?

To nie wszystko. Również w listopadzie na stronach resortu pojawiło się zamówienie publiczne na opracowanie tego, jak wygląda kwestia wykorzystywania placu manewrowego w egzaminach na prawo jazdy kategorii B.

Unia Europejska nie wymaga, by egzamin praktyczny musiał odbywać się na placu manewrowym. Wśród państw członkowskich zostały nieliczne kraje testujące kursantów w taki sposób.

Stąd też – wnioskując po zamówieniu publicznym – plany resortu, by dorównać do unijnych standardów.

W Polsce średnia zdawalność egzaminu praktycznego na prawo jazdy kategorii B to około 33 proc. – mniej niż unijna. Przykładowo, w Niemczech to 74 proc., a w Czechach około 90 proc.

Przestarzały model

Zamiar zmian proponowanych przez Ministerstwo Infrastruktury podzielił środowisko skupione wokół Ośrodków Szkolenia Kierowców.

– Nasz model szkolenia kierowców pochodzi z lat 60.-70. Wymagamy ultra wysokiej znajomości zasad ruchu drogowego bardziej niż zrozumienia potrzeb innych uczestników ruchu drogowego – mówił podczas Kujawsko Pomorskiego Sympozjum BRD i Ratownictwa Medycznego Tomasz Matuszewski, wicedyrektor WORD Warszawa.

Z tymi słowami zgadza się Andrzej Łapa, kierownik OSK Akademia w Jastrzębiu-Zdroju oraz instruktor nauki jazdy.

– Od lat nic się nie zmieniło. Czy likwidacja placu byłaby korzystna? Zależy dla kogo. Dla WORD-ów niekoniecznie, bo 1/3 osób nie zdaje egzaminu właśnie tam. A za każde kolejne podejście trzeba zapłacić. My jako OSK wynajmujemy plac manewrowy, więc tu z kolei finansowo wyszłoby korzystniej. Dla małych szkół to naprawdę spore koszty. Ale nie chodzi tylko o pieniądze. Plac manewrowy do przeprowadzenia egzaminu po prostu nie jest potrzebny – wyjaśnia w rozmowie z „Wprost”.

Jak dodaje, inne kraje Europy Zachodniej odeszły od takiego wzorca. – Dlaczego my mamy więc wciąż korzystać z przestarzałego rozwiązania? Czas poświęcany na plac moglibyśmy wykorzystać na doskonalenie jazdy po mieście lub zabrać kursanta na drogę szybkiego ruchu. Byłoby to bardziej przydatne.

Niska jakość kursów

Andrzej Łapa zwraca też uwagę na inny problem – niską jakość szkoleń na prawo jazdy. – Są ośrodki, które regularnie mają rażąco niską zdawalność, odbiegającą od standardów i średnich zdawalności w ośrodkach egzaminowania. To stawia właścicieli w naprawdę niedobrym położeniu oraz odbija się na tym, kto i z jakimi umiejętnościami jeździ później po polskich drogach.

A jeśli już o bezpieczeństwie mowa, w Polsce, w 2023 roku na policję zgłoszono 20 936 wypadków drogowych mających miejsce na drogach publicznych, w strefach zamieszkania lub strefach ruchu. W porównaniu z rokiem 2022, w którym odnotowano 21 322 wypadki, liczba ta spadła o 386 takich zdarzeń.

Śmierć poniosły 1 893 osoby.

– To wciąż za dużo. Obserwujemy spadek, ale zbyt wolny – zauważa instruktor, nawiązując do jednej z proponowanych przez resort infrastruktury zmian – możliwości uzyskania prawa jazdy po ukończeniu 17. roku życia.

Policyjne statystyki mówią jasno – to właśnie kierowcy w wieku 18-24 są najbardziej narażeni na spowodowanie wypadku ze względu na ich najwyższy wskaźnik na 10 000 osób w populacji.

Co o ministerialnym pomyśle sądzi Andrzej Łapa?

– Pomysł dobry oraz wykorzystywany w innych państwach zachodnich, ale czy jako społeczeństwo jesteśmy na to gotowi? Bardzo często słyszę od kursantów, że podczas jazdy jako pasażerowie poprawiają swoich rodziców, zauważają ich błędy oraz łamanie przepisów. I ta sama osoba ma nadzorować tego świeżego kierowcę?To młody człowiek, którego na tym etapie można dowolnie ukształtować, a – niestety – społeczeństwo demoralizuje ich poprzez mnóstwo niepoprawnych drogowych wzorców.

Co istotne, nawiązując do wypowiedzi instruktora, to właśnie z dorosłym i długim stażem kierowcą 17-latek będzie musiał jeździć do osiągnięcia pełnoletności.

Czy spodziewane zmiany przyniosą protesty środowiska szkoleniowców?

– Wątpię. Trudno zjednoczyć przedstawicieli naszego zawodu. W tym przypadku głosy również są podzielone. Niektórzy są za zmianami, inni zostawiliby przepisy takimi, jakie są.

Egzaminator „dorobi”

Ciekawym wątkiem w proponowanych odświeżonych przepisach jest możliwość „dorabiania” przez egzaminatorów zatrudnionych w wojewódzkim ośrodku ruchu drogowego. Aktualnie prawo mówi, że nie mogą oni podejmować zajęć zarobkowych bez zgody dyrektora takiej placówki. Zakazane jest też prowadzenie działalności gospodarczej.

– Zgodnie z planowanym projektem egzaminatorzy zyskają możliwość prowadzenia działalności gospodarczej, pod warunkiem że nie będzie ona kolidować z ich obowiązkami zawodowymi ani podważać zaufania do wykonywanego zawodu. Drugie ograniczenie to brak możliwości pracy zarobkowej jako instruktor nauki jazdy– wyjaśnia instruktor.

Zarobki egzaminatorów określane są przez sejmik. Spójrzmy zatem na województwo śląskie. Pracownik taki – mający zakres uprawnień do egzaminowania jednej kategorii prawa jazdy – zarabia (wliczając płacę zasadniczą oraz dodatek zadaniowy) maksymalnie 6500 złotych brutto.

– Jeśli nowe przepisy wejdą, część z nich na pewno skorzysta z tej możliwości. Moim zdaniem ich obecna pensja jest zdecydowanie za mała – podsumowuje Andrzej Łapa.

Tekst powstał w ramach cyklu porannych rozmów „Wprost z rana”