Między propagandą a dziennikarstwem

Między propagandą a dziennikarstwem

Rolą dziennikarza jest obiektywne informowanie opinii publicznej oraz wpływanie na jej poglądy przez publicystykę. Jest przyjęte, że dziennikarze nie działają w partiach politycznych, nie kandydują w wyborach, a nawet nie mówią, na kogo głosują. W zasadzie nie uczestniczą też w manifestacjach politycznych. Przez lata konsekwentnie starałem się przestrzegać tych zasad.

Dziś nadal uważam, że w demokratycznym kraju miejscem wyrażania poglądów politycznych ludzi mediów są właśnie media, a nie wiece.

W ubiegłym tygodniu byłem jednak pod Pałacem Prezydenckim. Byłem też pod Sejmem, i to wielokrotnie. Paliłem świeczki i z tysiącami innych demonstrujących wznosiłem okrzyk „Wolne sądy”. W tłumie widziałem też zresztą wielu innych dziennikarzy, z różnych redakcji, mających różne poglądy polityczne i dotąd nie angażujących się w uliczną część debaty publicznej.

W redakcji „Wprost” zdania co do proponowanych przez PiS ustaw zmieniających ustrój sądów są podzielone. Szanuję tych, którzy mają inny pogląd. Dla mnie, podobnie jak dla wielu innych Polaków, to co proponuje PiS, nie jest zmianą dotyczącą wymiaru sprawiedliwości. To tak naprawdę demontaż demokratycznego ustroju państwa.

Moim zdaniem, otwarty sprzeciw wobec takiej polityki nie jest już tylko prawem, ale wręcz obywatelskim obowiązkiem każdego. Także dziennikarza.

Ostatnio duże kontrowersje wywołał w internecie film pokazujący, jak stoję w tłumie przy dziennikarce Telewizji Publicznej, skandując wraz z manifestującymi słowo „propaganda”. Podtrzymuje tę ocenę. Uważam, że w warstwie informacyjno-politycznej media publiczne już dawno przekroczyły granice rzetelnego dziennikarstwa.

Ponieważ jednak w internecie pojawiły się krzywdzące mnie komentarze, sugerujące, że tłumię swobodę wykonywania zawodu dziennikarskiego, chcę wyjaśnić kilka spraw.

Po pierwsze, nie mam wątpliwości, że dziennikarzom mediów publicznych nie można uniemożliwiać wykonywania zawodu. W mojej intencji skandowanie służyło temu, by widzowie usłyszeli protest w trakcie relacji. Zdecydowanie natomiast należy potępić wszelkie przejawy agresji skierowanej do samych dziennikarzy oraz uniemożliwianie nadawania relacji. Osobiście uspokajałem manifestantów, którzy zasłaniali kamerę lub podchodzili do dziennikarki na zbyt małą odległość - taką, w której mogłaby się ona poczuć zagrożenie.

Po drugie, w ostatnich manifestacjach uczestniczę prywatnie, a nie jako dziennikarz. Są to zresztą pierwsze polityczne manifestacje, w jakich biorę udział w swoim życiu. Podobnie jak wielu innych dziennikarzy, uważam, że sytuacja jest wyjątkowa i usprawiedliwia bezpośrednie angażowanie się ludzi mediów także w demonstracje uliczne. Chciałbym jednak zapewnić, że moją intencją z całą pewnością nie było ani obrażanie dziennikarki, ani niepotrzebne angażowanie w spory polityczne autorytetu "Wprost".

Jako obywatel mam jednak prawo uważać, że dziś neutralność czy choćby obojętność to przykładanie ręki do niszczenia kraju. I niezależnie od wszystkiego będę z tego prawa korzystać.