Wczoraj informowaliśmy o zamieszkach w Wenezueli, które wybuchły po tym, jak przywódca opozycji, uznawany przez większość krajów (w tym Polskę – red.) za pełniącego obowiązki prezydenta, Juan Guaido, osobiście wyprawił karawanę z pomocą humanitarną z kolumbijskiego miasta Cucuta. We współpracy z rządem Kolumbii polityk ustalił scenariusz, zgodnie z którym żywność miała być przekazywana przez granicę za pomocą „ludzkiego łańcucha”.
W przygranicznych miastach San Antonio i Urena doszło do zamieszek, gdy wysiłki ludzi usiłowały powstrzymać wierne Nicolasowi Maduro oddziały. Wojsko użyło gazu łzawiącego i gumowych pocisków, a media donoszą o rannych osobach. Do zamieszek doszło także na zamkniętej granicy z Brazylią, gdzie w piątek zginęły dwie osoby.
Komentarz USA
Jak podaje BBC, sekretarz stanu USA Mike Pompeo poinformował, że „dzięki Wenezuelczykom dni Maduro są policzone”. Zapowiedział również działania, które w omawianej sprawie podejmą Stany Zjednoczone. „Stany Zjednoczone podejmą akcję przeciwko tym, którzy sprzeciwiają się pokojowemu przywracaniu demokracji w Wenezueli. Teraz nadszedł czas, aby działać na rzecz potrzeb zdesperowanych mieszkańców Wenezueli" – napisał w mediach społecznościowych polityk.
Maduro zrywa kontakty z Kolumbią
W sobotę wieczorem Nicolas Maduro ogłosił zerwanie kontaktów dyplomatycznych z Kolumbią i zapowiedział wydalenie dyplomatów pochodzących z tego kraju. – Cierpliwość się wyczerpała. Nie zniosę tego dłużej, nie możemy pozwolić, żeby kolumbijskie terytorium było wykorzystywane do ataków przeciwko Wenezueli. Z tego powodu zdecydowałem zerwać wszelkie polityczne i dyplomatyczne stosunki z faszystowskim rządem Kolumbii – powiedział w przemówieniu Maduro. Zapowiedział, że ambasador i członkowie korpusu dyplomatycznego mają 24 godziny na opuszczenie Wenezueli.
Czytaj też:
Wenezuela. Zamieszki na granicach, Maduro zrywa stosunki dyplomatyczne z Kolumbią