Hanna Gronkiewicz-Waltz „zakładnikiem”? Chodzi o aferę reprywatyzacyjną

Hanna Gronkiewicz-Waltz „zakładnikiem”? Chodzi o aferę reprywatyzacyjną

Hanna Gronkiewicz-Waltz, fot. G.Krzyżewski
Hanna Gronkiewicz-Waltz, fot. G.KrzyżewskiŹródło:Newspix.pl
W rozmowie z „Wprost” wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta mówi m.in. o efektach działań Komisji Weryfikacyjnej, poszukiwaniu akt z okresu II wojny światowej, udziale rodziny byłej prezydent Warszawy w procederze nielegalnego uzyskiwania praw do kamienic, odpowiedzialności politycznej Hanny Gronkiewicz-Waltz i o tym, dlaczego prace Komisji nie pomogły Zjednoczonej Prawicy w „odzyskaniu” Warszawy.

Sąd uchylił właśnie postanowienie Komisji Weryfikacyjnej ws. nieruchomości przy Noakowskiego 16 w Warszawie. To kolejna z wielu podobnych decyzji. Za kratkami nie znalazło się wielu ludzi uwikłanych w proceder dzikiej reprywatyzacji. Co dalej z komisją i jej pracami?

Komisja nadal pracuje i cały czas wydaje decyzje, bo spraw do rozpoznania jest bardzo dużo. Istotna część decyzji Komisji rzeczywiście jest uchylana przez sądy administracyjne, ale jeśli spojrzeć w treść wyroków, nierzadko sąd administracyjny potwierdza wszystkie ustalenia śledcze Komisji – np. stwierdzenie, że kamienicę przekazano niewłaściwej osobie – a mimo to, uchyla decyzję Komisji. Przy tym zdarzało się, że uchylał również decyzję prezydenta. Czasami odbieramy to wręcz jako złośliwość sądu, bo ustawa o Komisji Weryfikacyjnej była pewnym novum w procedurze administracyjnej i po raz pierwszy stosowaliśmy prawo, którego nikt wcześniej nie stosował. Dokonywaliśmy wykładni tego prawa, a nierzadko sądy wprost ignorują brzmienie tych przepisów.

Sądy widzą to inaczej?

Sądy mówią: trzeba to interpretować całkowicie inaczej, a niektóre z zapisów ustawy wręcz pomijać. Dochodzi do sytuacji, w której mamy jasny komunikat ze strony ustawodawcy, o tym jak powinna działać Komisja, i my tak działamy, a sąd stwierdza, że nie powinno się stosować takiego przepisu. A w Polsce o treści przepisów decyduje ustawodawca, warunkowo Trybunał Konstytucyjny, a nie każdy sąd. Jak w takiej sytuacji normalnie pracować i wyjaśniać tak wielką aferę?

Źródło: Wprost