Sytuacja jest podbramkowa. PiS nie ma bowiem większości, by przegłosować unijny Fundusz Odbudowy. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry od miesięcy krytykuje jego założenia i straszy, że nie poprze projektu w Sejmie. Opozycja, choć popiera Fundusz, oczekuje od PiS spełnienia kilku warunków jego wdrażania w życie. A to liderowi PiS nie do końca się podoba.
Nie pomogą także politycy Kukiz'15, którzy nawet popierając inicjatywę, mogą nie być wystarczającą siłą do przeforsowania Funduszu. Pozostaje więc – negocjować ze Zbigniewem Ziobrą. Jak podaje Onet, lider PiS Jarosław Kaczyński właśnie się do tego przymierza. Z informacji stacji wynika, że PiS ma iść na kilka ustępstw w kwestii Funduszu, by politycy Solidarnej Polski poparli dokument. Chodzi m.in. o wprowadzenie do dokumentu preambuły, w której zostanie napisane, że prawo polskie jest nad orzeczeniami TSUE. I choć formalnie niczego to nie wnosi, byłoby symbolicznym potwierdzeniem negocjacyjnego zwycięstwa Ziobry.
Fundusz Odbudowy wisi na włosku
Przypomnijmy, że unijny Fundusz Odbudowy to zastrzyk pieniędzy dla gospodarek osłabionych przez pandemię. Polsce ma przypaść niemal 60 mld euro w ramach dotacji i kredytów. Wspólne zadłużenie, bo o tym w zasadzie mowa, może się dokonać tylko wtedy, jeśli Fundusz poprą wszystkie państwa UE, w tym poszczególne parlamenty narodowe.
Wątpliwości budzi jeszcze jedna kwestia – jaką większością należy przyjąć projekt. Zgodnie z analizą przedstawioną przez wicemarszałka Sejmu Piotra Zgorzelskiego z PSL, zwykła większość nie wystarczy, gdyż w przypadku tzw. dużej ratyfikacji potrzebne jest 2/3 liczby głosów. A wtedy nawet i duma Kaczyńskiego schowana głęboko w kieszeń nie wystarczy, by głosowanie w Sejmie ostatecznie wygrać.
Czytaj też:
Kaczyński: Jeśli przegramy głosowanie, to Zjednoczona Prawica nie przetrwa