Wraca sprawa przeprosin Ryszarda Czarneckiego pod adresem Róży Thun. Chodzi o wypowiedź europosła PiS ze stycznia 2018 r. Polityk nazwał eurodeputowaną „szmalcownikiem”. Sąd uznał, że Czarnecki musi przeprosić i wpłacić 30 tys. zł na cele charytatywne.
Na początku września 2021 r. na stronie niezależna.pl pojawiły się przeprosiny, ale po wejściu na stronę ramka błyskawicznie przewijała się i znikała. Użytkownik mógł jednak przewinąć tekst i do nich wrócić.
Róża Thun komentuje „znikające przeprosiny” Ryszarda Czarneckiego
Teraz nagranie zamieściła m.in. Thun, która odniosła się do całej sytuacji. „Zobacz jak sprytnie znikały przeprosiny Ryszarda Czarneckiego na portalu niezalezna.pl. Wyrok brzmiał ‘nieprzerwanie przez 7 dni’ i tego oczekuję. Tak jak skończyła się zabawa w jeżdżenie kabrioletem do Brukseli, tak i ja składam wniosek o wypełnienie decyzji sądu” – skomentowała europosłanka.
Thun w rozmowie z „Faktem” wyjaśniła, że „to, co opublikował Ryszard Czarnecki, nie uznaje za zgodne z decyzją sądu”. – Mój pełnomocnik złożył ponownie wniosek o egzekucję wyroku. To jest sprytny skrypt, specjalnie tak napisany, żeby uniknąć wykonania wyroku. Sprawdziliśmy to z pomocą specjalistów – dodała polityk.
– Najpierw pan europoseł deklarował publicznie, że nie przeprosi, ale kiedy mój pełnomocnik wystąpił o egzekucję i Ryszardowi Czarneckiemu kolejne koszta zamigotały przed oczami, to zaczął coś publikować. Dopóki internauci nie podnieśli krzyku, to przeprosiny pojawiały się i znikały, a na smartfonach w ogóle nie były widoczne – podkreśliła Thun.
Czytaj też:
Thun zawiedziona słowami Tuska. „Donald, nie pojmuję!”