Tylko kilku posłów broniło lex Kaczyński. Opozycja i członkowie klubu PiS urządzili sobie festiwal krytyki

Tylko kilku posłów broniło lex Kaczyński. Opozycja i członkowie klubu PiS urządzili sobie festiwal krytyki

Barbara Dziuk i Ryszard Terlecki
Barbara Dziuk i Ryszard Terlecki Źródło:Sejm
Projekt lex Kaczyński został we wtorek wieczorem ostrzelany w Sejmie w zasadzie z każdej strony. Jednym z niewielu obrońców ustawy był sprawozdawca, Paweł Rychlik z PiS. Gromy na przepisy słali nawet członkowie klubu Prawa i Sprawiedliwości.

Podczas debaty na sali posiedzeń, już po spotkaniu Komisji Zdrowia (rekomendowała odrzucenie ustawy) ws. lex Kaczyński, opozycja ostro krytykowała nie tylko same zapisy projektu, ale i tempo prac obozu władzy w sprawie reakcji na sytuacją pandemiczną. Jak dowodził Wojciech Maksymowicz z Polski 2050, tej ustawy nie da się poprawić i jest ona szkodliwa społecznie. – Tworzy atmosferę podziałów i donosicielstwa (...). Nie widzimy możliwości zgłoszenia poprawek, mógłby zostać tylko tytuł i patetyczna preambuła – mówił.

W podobnym tonie wypowiadał się z Andrzej Sośnierz z koła Polskie Sprawy. – Dziwaczna konstrukcja prawna, która oby nie przeszła i oby Sejm wypowiedział się w tej sprawie tak, jak rekomendujemy, jak rekomendowała komisja, żeby tę ustawę odrzucić w całości. Ona jest nie do naprawienia, ona dodatkowo komplikuje i rzeczy pożyteczne, bo np. testowanie się dobrowolne (...) staje się tutaj czymś co może być karane – mówił, deklarując, że członkowie koła Polskie Sprawy będą głosowali za odrzuceniem ustawy.

Niewielu obrońców lex Kaczyński. Opozycja i członkowie klubu PiS urządzili sobie festiwal krytyki

Nawet z klubu PiS płynęły głosy krytyczne, na komisji robiła to Anna Maria Siarkowska (później też zjawiła się na mównicy), a na sali – Janusz Kowalski z Solidarnej Polski. Mimo tego, że projekt tzw. lex Kaczyński złożyli posłowie Prawa i Sprawiedliwości, a posłem sprawozdawcą został Paweł Rychlik z tej formacji, to w debacie zabrakło obrońców tego projektu.

Głos zabierał jedynie Rychlik, zobowiązany do tego jako poseł sprawozdawca. Natomiast Barbara Dziuk z PiS w ogóle nie zjawiła się na mównicy, choć wywoływał ją prowadzący obrady wicemarszałek Ryszard Terlecki. Dziuk była wcześniej na posiedzeniu Komisji Zdrowia w sprawie tej ustawy (jest członkinią tego gremium), później na krótko znalazła się na sali, ale rozmawiała tylko z wicemarszałkiem.

Później projekt krytykowała także Maria Kurowska z klubu PiS (formalnie w Solidarnej Polsce). Po serii ataków na lex Kaczyński głos zabrał Czesław Hoc z PiS, zasiadający w Komisji Zdrowia, który przekonywał, że „zdrowie Polaków nie ma ceny”, a tą ustawą Prawo i Sprawiedliwość „wypełnia wartości konstytucyjne”. Później ustawy bronił jeszcze Włodzimierz Tomaszewski z klubu PiS. Na 29 posłów i posłanek biorących w debacie tylko trzech broniło ustawy.

W dużym skrócie: najwięcej kontrowersji budzi zapis, który stanowi, że pracownicy, którzy nie poddadzą się testom na koronawirusa, dalej będą mogli pracować, natomiast w przewidzianych w projekcie sytuacjach mogą być zobowiązani do zapłaty odszkodowania, gdy zaistnieje pewność, że zarazili kogoś wirusem SARS-CoV-2 (ten zapis sprawił, że o ustawie mówi się też „lex konfident”).

Czytaj też:
„Pełna kapitulacja”. Lex Kaczyński zakłada zaostrzenie kar za brak maseczek, posłowie na komisji „paradują” bez