Polski dyplomata wezwany przez białoruskie MSZ. Reżim Łukaszenki wydał kłamliwe oświadczenie

Polski dyplomata wezwany przez białoruskie MSZ. Reżim Łukaszenki wydał kłamliwe oświadczenie

Charge d'affaires Polski na Białorusi Marcin Wojciechowski na zniszczonym cmentarzu AK w Mikuliszkach
Charge d'affaires Polski na Białorusi Marcin Wojciechowski na zniszczonym cmentarzu AK w Mikuliszkach Źródło:X / @PLinBelarus
Polski charge d’affaires na Białorusi został wezwany przez białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Dwa dni temu Marcin Wojciechowski złożył kwiaty i zapalił znicze na grobach żołnierzy AK w Mikuliszkach, na zniszczonym przez reżim Łukaszenki cmentarzu. Białoruskie władze wydały w tej sprawie kłamliwe oświadczenie.

Kilka dni temu białoruskie władze zlikwidowały za pomocą ciężkiego sprzętu cmentarz żołnierzy AK w Mikuliszkach. 22 krzyże, na których dało się odczytać imiona i nazwiska żołnierzy i pamiątkowe tablice zostały zrównane z ziemią.

Białorusini zniszczyli groby polskich żołnierzy. Teraz wezwali polskiego dyplomatę

Na działania reżimu Łukaszenki szybko zareagowało polskie MSZ, pisząc o „trudnym do wyjaśnienia, bezprecedensowym akcie bestialstwa”. „Zniszczenie cmentarza w Mikuliszkach to akt bez precedensu, wymierzony nie tylko w pamięć o własnej historii Białorusi, ale także w społeczność Polaków na Białorusi” – dodał resort w wydanym oświadczeniu.

Na miejsce we wtorek 5 lipca wybrał się też Charge d’affaires Polski na Białorusi Marcin Wojciechowski. Moment złożenia kwiatów i zniszczy na grobach żołnierzy w miejscu usuniętych nagrobków, polska ambasada opublikowała na .

twitter

Teraz okazuje się, że za ten gest Wojciechowski został wezwany przez białoruskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poinformował o tym białoruski resort, ale informacje w rozmowie z PAP potwierdził też wiceszef polskiego MSZ Łukasz Jasina. Jak poinformował PAP, Wojciechowskiemu przekazano ostry protest w związku ze zniszczeniem cmentarza.

Reżim Łukaszenki wydał kłamliwe oświadczenie

Białoruski resort wydał też pełne kłamstw oświadczenie, w którym stwierdził, że żadnego cmentarza w tym miejscu nie było.

„W związku z nieuzasadnionym zaniepokojeniem strony polskiej odnośnie miejsca w pobliżu wsi Mikuliszki, w Rejonie Oszmiańskim Obwodu Grodzieńskiego, które z jakiegoś powodu określane jest w polskich mediach jako "kwatera polskich żołnierzy", Chargé d'affaires został poinformowany, że według władz lokalnych na terenie tej miejscowości nie ma zarejestrowanych żadnych grobów wojennych ani grobów żołnierzy zagranicznych” – czytamy w dość niezgrabnie przetłumaczonym na polski oświadczeniu opublikowanym na . Strona białoruska zwraca szczególną uwagę na takie sprawy. Dlatego w tym przypadku legalność prac na tym terenie została dodatkowo potwierdzona przez Prokuraturę Generalną i bazuje na uzyskaniu danych o braku ludzkich szczątków i innych czynników uniemożliwiających prace” – dodano.

To nie koniec kłamstw reżimu Łukaszenki. „Republika Białoruś ze szczególną czcią stawi się się do wszystkich grobów na naszej ziemi” – czytamy dalej, gdzie, jak wynika z oryginalnego tekstu, chodziło o traktowanie ze szczególną czcią. „To nie tylko polityka państwa, ale także chrześcijańskie, ludzkie podejście samych Białorusinów. Nikt nie może nam zarzucić, że bezcześcimy miejsca pochówku, burzymy pomniki lub je niszczymy, jak to się dzieje w niektórych sąsiednich krajach” – dodano kłamliwie.

W dalszej części wpisu zarzucono, że Polska likwidacje pomniki w związane z Armią Czerwoną.

„Wzywamy Stronę Polską do uważnej postawy w stosunku do naszego prawa, także w tak delikatnych sprawach jak zachowanie pamięci historycznej. Nie należy je rozwiązywać krzykiem i histerią, ale konsekwentną przemyślaną codzienną pracą” – czytamy dalej w oświadczeniu. „Jeśli przedstawiciele polskich władz nie doszli jeszcze do zrozumienia daremności jakichkolwiek nacisków na Białoruś, jesteśmy gotowi po raz kolejny wezwać stronę polską do powściągliwości i szacunku w budowaniu dialogu ze stroną białoruską” – dodano.

Czytaj też:
Szef białoruskiego wywiadu ujawnia plany uderzenia w Polskę. „Pierwszy obiekt ataku”