„Gazeta Wyborcza” wskazuje, że Anita Muszyńska miała awansować do warszawskiej prokuratury okręgowej w czasach pierwszych rządów Prawa i Sprawiedliwości, a następnie przeszła w stan spoczynku z powodów zdrowotnych. Wróciła jednak do pracy, gdy PiS znów przejęło władzę w 2015 r. Pod koniec 2018 r. zaczęła pracować w Prokuraturze Krajowej, czyli – według dziennika – z miejsca otrzymała awans o dwa szczeble, na najwyższe śledcze stanowisko.
Błyskawiczna kariera Anity Muszyńskiej
Rozmówcy „GW” krytykowali wówczas ten ruch, twierdząc, ze Muszyńska nie ma doświadczenia zawodowego i dorobku do objęcia takiej funkcji. Prokuratura Krajowa przekonywała, że na powoływanie prokuratorów „nie mają wpływu koneksje rodzinne, lecz kompetencje i doświadczenie”.
Gazeta informuje, że 29 czerwca tego roku Muszyńska jednak znów przeszła w stan spoczynku, czyli na „prokuratorską rentę”. Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej Łukasz Łapczyński przekazał, że stało się to na podstawie „treści orzeczenia lekarza orzecznika ZUS o trwałej niezdolności do pracy”. „Przed przejściem w stan spoczynku przez okres prawie roku przebywała na długotrwałym zwolnieniu lekarskim” – poinformował.
Inni prokuratorzy mieli problemy z przejściem w stan spoczynku
„Gazeta Wyborcza” wskazuje, że prokurator w stanie spoczynku otrzymuje 75 proc. ostatniego uposażenia, czyli w przypadku Muszyńskiej to kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Dziennik zwraca też uwagę, że „nie wszyscy chorujący prokuratorzy mogą liczyć na taki obrót spraw”. Według stowarzyszenia Lex Super Omnia w Prokuraturze Krajowej polecono, by „uprawnieni przełożeni kwestionowali wszystkie decyzje orzeczników ZUS, które stwierdzały trwałą niezdolność do pracy prokuratorów”, a dopuszczano jedynie „akceptacje orzeczeń stwierdzających zagrożenie życia prokuratora”.
Czytaj też:
Nowa Izba Odpowiedzialności Zawodowej podjęła pierwszą decyzję