Błaszczak za Kaczyńskiego? „Ostatnie czego potrzeba, to widzieć, jak buldogi się podgryzają”

Błaszczak za Kaczyńskiego? „Ostatnie czego potrzeba, to widzieć, jak buldogi się podgryzają”

Prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef MON Mariusz Błaszczak, 05.08.2022 r.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński i szef MON Mariusz Błaszczak, 05.08.2022 r. Źródło:PAP / Paweł Supernak
Jarosław Kaczyński zapytany o to, czy w roli szefa partii zastąpi go Mariusz Błaszczak, odpowiedział „na razie, do 2025 roku, jestem ja”. O tym, co w obecnej sytuacji mogłaby oznaczać zmiana przywództwa w PiS, mówi politolog, dr hab. Olgierd Annusewicz – Widać, że wewnątrz partii przysłowiowych buldogów pod dywanem jest dużo – komentuje.

Podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu reporter TVN24 zapytał prezesa PiS o to, czy na stanowisku zastąpi go szef MON, Mariusz Błaszczak. – Na razie, do 2025 roku, jestem ja. Jeżeli nie umrę, to pewnie będę – odpowiedział krótko. Politolog, dr hab. Olgierd Annusewicz zauważa, że temat zmiany przywództwa w sytuacji podziałów wewnątrzpartyjnych najlepiej odłożyć w czasie.

– Partia, która jest rok przed wyborami i której trzecia kadencja jest mało prawdopodobna, ale nie jest niemożliwa, nie powinna zagłębiać się w jakąkolwiek dyskusję o sukcesji wewnątrzpartyjnej. Taka dyskusja powodowałaby kompletne odciągnięcie uwagi od tego, co jest kluczowe z punktu widzenia państwa, rządu i prac legislacyjnych – mówi.

– Gdyby było tak, że w PiS jest jeden lider, a partia jest zwarta, nie miałoby to większego znaczenia. Jakaś forma sukcesji z błogosławieństwem Jarosława Kaczyńskiego byłaby wtedy jak najbardziej w porządku. Ale widać, że wewnątrz PiS trwa konflikt na kilku frontach. Gdy rozszerzymy to na całą Zjednoczoną Prawicę, to przysłowiowych buldogów pod dywanem jest dużo. A to już ostatnie, czego potrzeba partii politycznej, by dywan spadł i społeczeństwo zobaczyło, jak buldogi się podgryzają – dodaje.

Politolog podkreśla, że celowo używa określenia „w interesie partii politycznej”.