PiS niewzruszone niechęcią PSL? Nieoficjalnie: Kosiniak-Kamysz premierem, a później prezydentem

PiS niewzruszone niechęcią PSL? Nieoficjalnie: Kosiniak-Kamysz premierem, a później prezydentem

Władysław Kosiniak–Kamysz
Władysław Kosiniak–Kamysz Źródło:PAP / Rafał Guz
Prawo i Sprawiedliwość może mieć niezwykle hojną ofertę dla Polskiego Stronnictwa Ludowego, by wspólnie stworzyć rząd. Wśród nich połowa ministerstw i stanowisko premiera dla Władysława Kosiniaka-Kamysza.

To już pewne. PiS, by rządzić potrzebuje silnego koalicjanta. Mandaty Konfederacji nie wystarczą, by zyskać sejmową większość. Poza tym – jak wynika z zapewnień – ani jedna ani druga strona się do tego nie pali. To, że Prawo i Sprawiedliwość patrzy w stronę Polskiego Stronnictwa Ludowego nie jest żadną tajemnicą. Mówił o tym otwarcie już wcześniej Joachim Brudziński.

– Jeżeli mamy myśleć o tym, żeby stworzyć koalicję, jeżeli to misję ewentualnego utworzenia rządu otrzyma polityk Prawa i Sprawiedliwości, to naturalne, że takie rozmowy będą. Nigdy od rozmów nie uciekaliśmy – przekonywał w RMF FM szef sztabu PiS pytany o ewentualną koalicję z PSL.

PiS przedstawi PSL hojną ofertę? „Chcą utrzymać władzę za wszelką cenę”

Także Przemysław Czarnek wyrażał się dobrze o ludowcach, choć tłumaczył później, że jego słowa zostały przez rzecznika partii źle zrozumiane. – Teraz przed nami są łącznie blisko dwa miesiące, rzeczywiście takiego tworzenia koalicyjnego frontu, a jest z kim go tworzyć. Jest Konfederacja, jest Polskie Stronnictwo Ludowe, a są też posłowie Platformy Obywatelskiej, którzy są mniej zadowoleni albo niezadowoleni – ocenił minister edukacji.

Zarówno Władysław Kosiniak-Kamysz, jak i Miłosz Motyka stawiają sprawę – Nie będzie żadnej koalicji z PiS-em. Jeśli PiS przez lata uważał nas za swojego największego wroga, to co się nagle stało, że uważają nas za swojego największego sojusznika? Zbliżyliśmy się programowo? Czy po prostu chcą utrzymać się przy korycie dzięki komuś innemu? – pyta w programie „Mówiąc Wprost” Miłosz Motyka, rzecznik PSL-u.

Z relacji jednego z polityków PiS, z którym rozmawiał Onet wynika, że dotychczas rządzący chcą utrzymać władzę bez względu na koszty. Portal ustalił, że oferta dla PSL ma być bardzo hojna. „Władysław Kosiniak-Kamysz miałby zostać premierem, jego partyjni koledzy mieliby objąć może nawet połowę ministerstw, a nominaci stronnictwa mogliby zasiąść w zarządach kluczowych spółek Skarbu Państwa. W PiS krąży nawet scenariusz, w którym oferta zawierałaby możliwość poparcia prezesa PSL w wyborach prezydenckich w 2025 r”. – pisze Onet.

Czytaj też:
Andrzej Olechowski dla „Wprost”: Wyszliśmy z bagna na twardy grunt
Czytaj też:
Kiedy pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji? Polityk PiS podał możliwą datę