PiS ostrzega, że „Polsce grozi wielkie niebezpieczeństwo”. O co chodzi z paktem migracyjnym?

PiS ostrzega, że „Polsce grozi wielkie niebezpieczeństwo”. O co chodzi z paktem migracyjnym?

Mateusz Morawiecki
Mateusz Morawiecki Źródło:PAP / Darek Delmanowicz
W środę w Parlamencie Europejskim odbędzie się debata o pakcie migracyjnym. „Polsce grozi wielkie niebezpieczeństwo” – ostrzega w nowym spocie PiS. Co zakłada unijne porozumienie o migracji i azylu?

Prawo i Sprawiedliwość opublikowało nowy spot, w którym porusza kwestię migracji. „Już dziś debata o pilnym przyjęciu Paktu Migracyjnego na wniosek partii Tuska i PSL-u. Polsce grozi wielkie niebezpieczeństwo” – zapowiada ugrupowanie. Narratorem spotu jest premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu mówi o środowej debacie w Parlamencie Europejskim. W godzinach 9 – 11:20 planowana jest debata o „potrzebie szybkiego przyjęcia paktu o migracji i azylu”.

Morawiecki: Nie zgodzimy się na relokację migrantów

– Dziś partia Tuska (Europejska Partia Ludowa – frakcja w PE, do której należą m.in. Platforma Obywatelska i PSL – red.) przepycha przez Parlament Europejski pakt migracyjny, czyli przymusową relokację imigrantów. Efektem planu europejskiej partii Tuska będzie ściągnięcie na Polki i Polaków zagrożenia, doprowadzenie do przymusowe relokacji tysięcy imigrantów. Najpierw przymusowo rozdzielą ich po krajach, a dopiero potem będą sprawdzać, co to za ludzie – mówi w spocie Mateusz Morawiecki.

Premier twierdzi, że „przecież Platforma już raz tak zrobiła”. – W 2015 roku zgodziła się na przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów, a teraz partia Tuska jest za tym w Parlamencie Europejskim – kontynuuje premier. – Nie zgodzimy się na to – twierdzi Morawiecki. Szef rządu przypomina w tym kontekście o wecie Polski z 2018 roku i zapowiada kolejne.

twitter

O co chodzi w pakcie migracyjnym?

Unia Europejska od kilku miesięcy pracuje nad reformą polityki migracyjnej. Nowy pakt migracyjny ma doprowadzić m.in. do ujednolicenia procedury azylowej. Kwestią sporną są tzw. przepisy kryzysowe. Chodzi o nadzwyczajne środki solidarnościowe, które uruchamiane byłyby w sytuacjach dużego naporu migrantów na granice zewnętrzne Unii Europejskiej.

Jednym z głównych rozwiązań ma być wprowadzenie mechanizmu relokacji. W przypadku, gdy jakieś państwo nie będzie w stanie na bieżąco rozpatrywać wniosków o azyl (czyli w terminie nie dłuższym niż 6 miesięcy), może oczekiwać wsparcia od innych krajów członkowskich. Jeżeli te wyrażą zgodę, na ich terytorium zostanie relokowana część migrantów oczekujących na rozpatrzenie wniosku o azyl.

Utrzymanie tych osób, ewentualne odesłanie ich do kraju pochodzenia albo przyjęcie – w przypadku pozytywnego rozpatrzenia wniosku, leżałoby w tym momencie w gestii państwa przyjmującego migranta starającego się o azyl.

Kraje, które nie wyrażą zgody na udział w relokacji migrantów, będą zobowiązane do udziału w innej formie. Może to być np. wpłata do unijnego funduszu migracji, dostarczenie pomocy rzeczowej czy udostępnienie personelu państwu dotkniętemu migracją. Polska w całości odrzuca te przepisy. Weto naszego kraju nie spowoduje jednak obalenia paktu migracyjnego. Do jego przyjęcia wystarczy większość kwalifikowana.

Pytanie o migrantów w referendum

Warto w tym kontekście przypomnieć, że pytanie o politykę migracyjną jest jednym z czterech pytań referendalnych. Brzmi ono: „Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?”.

Pozostałe pytania dotyczą ewentualnej likwidacji bariery na granicy z Białorusią, wyprzedaży majątku państwowego podmiotom zagranicznym i podniesienia wieku emerytalnego. Referendum zostanie przeprowadzone 15 października, razem z wyborami parlamentarnymi.

Czytaj też:
Referendalna „instrukcja” w skrzynkach pocztowych. Listonosze mieli dostać „wytyczne”
Czytaj też:
PiS wykorzystuje kontrowersyjną wypowiedź posłanki. Jest nowy spot