Lewa kasa Farmusa?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Warszawski sąd oczyścił Zbigniewa Farmusa z zarzutów korupcji. Ale "Rzeczpospolita" dotarła do wcześniejszego wyroku NSA, z którego wynika, że były asystent wiceministra Romualda Szeremietewa w czasie pracy w MON miał dochody z niejasnych źródeł. Sprawa Farmusa i jego byłego szefa, wiceministra ON w rządzie Jerzego Buzka, to jedna z najgłośniejszych afer korupcyjnych ostatnich lat - przypomina gazeta. W grudniowym nieprawomocnym wyroku sąd uznał wprawdzie, że Farmus przekazywał tajne dokumenty firmom startującym w przetargach, ale nie ma dowodów, że brał za to łapówki. W procesie, który kilka miesięcy wcześniej zakończył się przed NSA, sąd prawomocnie uznał, że Farmus w 1998 r. (a więc w czasie, gdy pracował w MON) miał dochody z nieujawnionych źródeł. Co więcej, ustalenia sądu dotyczą kluczowej dla wyjaśnienia afery pożyczki, której Farmus miał udzielić Szeremietiewowi. Wiceminister właśnie tą pożyczką się zasłaniał, gdy "Rz" pytała, skąd miał setki tysięcy złotych na wystawny styl życia, m.in. luksusowy dom. Twierdził, że asystent pożyczył mu 210 tys. zł. Według ustaleń kontroli skarbowej w 1998 r. wydał on, łącznie z pożyczką dla Szeremietiewa, ponad dwa razy więcej, niż zarobił. Farmus nie potrafił przekonująco wyjaśnić, skąd wziął pieniądze. Urząd nałożył więc karę - 95 tys. zł - którą ostatecznie utrzymał w mocy NSA. Wciąż trwa proces Szeremietiewa oskarżonego o korupcję. Obaj są też oskarżeni o przywłaszczenie pieniędzy z powiązanej z nimi Fundacji Niepodległości Polski - pisze "Rzeczpospolita" w tekście "Lewa kasa Farmusa?".