Szybko sądzą, aut nie odbierają

Szybko sądzą, aut nie odbierają

Dodano:   /  Zmieniono: 
Pijani kierowcy sądzeni w przyspieszonym trybie nie muszą się obawiać, że stracą samochód. To jeden z mankamentów sądów 24-godzinnych, dumy resortu sprawiedliwości, który wyszedł na światło dzienne po miesiącu ich funkcjonowania.
Najpierw okazało się, że 24-godzinne sądy są kosztowne. Teraz, jak twierdzi "Życie Warszawy", bat na pijanych kierowców, jakim miało być zabieranie im samochodów, przestał działać.

Według prokuratorów, na zajęcie auta na poczet kary w szybkim trybie brak czasu. - Jeśli policja od razu nie zabezpieczy samochodu, to po przekazaniu nam materiałów nie mamy już takiej możliwości, bo samochód wzięła rodzina, a sprawę trzeba szybko kierować do sądu, mówi Agnieszka Ważna, szefowa Prokuratury Rejonowej Warszawa-Mokotów.

W Białymstoku w ciągu dwóch miesięcy zajęto pijanym kierowcom 49 aut. Po wprowadzeniu szybkich sądów, jak dotąd ani jednego. Podobnie jest w całej Polsce.

- Ten tryb idzie doskonale, ale wymaga od policjantów i prokuratorów większej mobilizacji, komentuje zastrzeżenia wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże.