Urbański nie poda się do dymisji

Urbański nie poda się do dymisji

Dodano:   /  Zmieniono: 
"Nie mam zamiaru podawać się do dymisji" - mówi "Gazecie Wyborczej" prezes TVP Andrzej Urbański. Nie ma też na razie żadnego sposobu, by go odwołać - przyznaje dziennik.
To oznacza, że Urbański utratą fotela prezesa TVP nie odpowie za zaangażowanie telewizji publicznej w kampanię wyborczą po stronie PiS - uważa "GW". Według niej, prezesa TVP chroni podwójną gardą PiS. Partia Kaczyńskiego ma większość w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji i w radzie nadzorczej TVP.

Rada nadzorcza to jedyne ciało, które może prezesa odwołać, lecz żadnej decyzji podjąć nie może, bo Krajowa Rada blokuje od czerwca uzupełnienie jej składu. Ale nawet gdyby uzupełniła, PiS ma w radzie nadzorczej większość (pięciu na dziewięciu członków) umożliwiającą obronę Urbańskiego.

Jednak telewizja publiczna - obok KRRiT - to jedyna instytucja, której obserwatorzy OBWE na wybory zarzucili stanie w wyborach po stronie PiS. Krajową Radę OBWE obwinia za to, że nie była w stanie kontrolować telewizji publicznej i zapobiec tej stronniczości.

Urbański pytany przez "Gazetę" o stanowisko OBWE mówi: "TVP nie będzie komentować notki prasowej OBWE. Odniesiemy się prawdopodobnie do pełnego raportu".

Rada nadzorcza na nieformalnym posiedzeniu w zeszły czwartek okazała zaniepokojenie zaangażowaniem się TVP w kampanię wyborczą po stronie PiS. "Część członków rady oceniała to bardzo krytycznie" - przyznaje Tomasz Rudomino z rady (z rekomendacji Samoobrony). "Dyskusja była bardzo gorąca, ale umówiliśmy się, że nie będziemy tego publicznie komentować". Rudomino przyznaje tylko, że mu bardzo przykro z powodu raportu OBWE, ale podkreśla, że rada nadzorcza nie ma wpływu na program telewizyjny.

Janusz Niedziela, sekretarz rady nadzorczej TVP (z rekomendacji PiS), pytany, jak ocenia uwikłanie TVP w kampanię wyborczą, mówi: "Była uwikłana w umiarkowanym stopniu. W poprzednich czasach, za Roberta Kwiatkowskiego, telewizja była naprawdę uwikłana. Skala jest nieporównywalna".

Urbański, przychodząc na Woronicza siedem miesięcy temu, obiecywał, że jego TVP będzie obiektywna i rzetelna. "Nie będzie wspierała żadnego projektu politycznego, ani opozycji, ani koalicji, będzie je co najwyżej prezentowała. Nie będę robił wazeliniarskiej telewizji" - zarzekał się nowy prezes w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" z marca tego roku. TVP nie jest telewizją rządową czy koalicyjną, jest telewizją publiczną.