Za dziesięć dni rozpoczną się przesłuchania kandydatów do nowego zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa (PGNiG). O stanowisko prezesa będą się ubiegać cztery osoby. Wśród nich Piotr Woźniak, do niedawna minister gospodarki w rządzie PiS.
- To najszybszy sposób, by dokończyć to, co planowaliśmy - wyjaśnił Woźniak swoją decyzję o kandydowaniu na szefa gazowego koncernu. Kierowane przez niego ministerstwo wspierało plany PGNiG związane z zakupem udziałów w norweskich złożach gazu, budową gazoportu oraz nowego gazociągu w Norwegii i podmorskiej rury między Danią a Polską.
Wysokiej rangi urzędnicy państwowi nie mogą jednak po zakończeniu pracy w administracji państwowej przejść do zarządów spółek, jeśli jako urzędnicy podejmowali decyzje istotne dla tych spółek. Potrzebują zezwolenia specjalnej komisji, która działa w kancelarii premiera. Taką procedurę przewiduje tzw. ustawa antykorupcyjna, mówiąca o ograniczeniu działalności gospodarczej osób zajmujących stanowiska publiczne, dotycząca także decyzji podejmowanych dawno temu.
Czy takie zezwolenie od nowego rządu dostał też były minister gospodarki z rządu PiS? - Tak - odparł krótko Woźniak. I musiał na nie czekać krócej niż były szef URE, bo nowy rząd działa od połowy listopada, a oferty na prezesa PGNiG trzeba było składać do końca listopada.
Co więcej, nowy zarząd PGNiG prawdopodobnie jako jedyny zarząd spośród państwowych spółek wybierze rada powołana jeszcze przez rząd PiS. W czwartek minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że nie przerwie konkursu na zarząd gazowego koncernu, który ogłoszono w połowie października, przed wyborami przegranymi przez PiS.
Szkopuł w tym, że część członków obecnej rady PGNiG była powołana za zgodą ministra gospodarki Piotra Woźniaka. Teraz ci ludzie będą oceniać jego kandydaturę na nowego prezesa.
Wysokiej rangi urzędnicy państwowi nie mogą jednak po zakończeniu pracy w administracji państwowej przejść do zarządów spółek, jeśli jako urzędnicy podejmowali decyzje istotne dla tych spółek. Potrzebują zezwolenia specjalnej komisji, która działa w kancelarii premiera. Taką procedurę przewiduje tzw. ustawa antykorupcyjna, mówiąca o ograniczeniu działalności gospodarczej osób zajmujących stanowiska publiczne, dotycząca także decyzji podejmowanych dawno temu.
Czy takie zezwolenie od nowego rządu dostał też były minister gospodarki z rządu PiS? - Tak - odparł krótko Woźniak. I musiał na nie czekać krócej niż były szef URE, bo nowy rząd działa od połowy listopada, a oferty na prezesa PGNiG trzeba było składać do końca listopada.
Co więcej, nowy zarząd PGNiG prawdopodobnie jako jedyny zarząd spośród państwowych spółek wybierze rada powołana jeszcze przez rząd PiS. W czwartek minister skarbu Aleksander Grad zapowiedział, że nie przerwie konkursu na zarząd gazowego koncernu, który ogłoszono w połowie października, przed wyborami przegranymi przez PiS.
Szkopuł w tym, że część członków obecnej rady PGNiG była powołana za zgodą ministra gospodarki Piotra Woźniaka. Teraz ci ludzie będą oceniać jego kandydaturę na nowego prezesa.