Wujek Sam ma większe problemy

Wujek Sam ma większe problemy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Horace Engdahl z komitetu noblowskiego uważa, że Amerykańscy pisarze nie są wystarczająco dobrzy, by zasłużyć sobie na tę najbardziej prestiżową nagrodę literacką. Niemiecki „Der Spiegel” pisze, że komentarzy szwedzkiego krytyka nie można traktować serio, ale dzięki niemu tegoroczna nagroda przykuje więcej uwagi niż zazwyczaj.
Jak pisze dziennik, najwyższy czas by ci wszyscy, którzy od lat czekali na to, by nagroda Nobla w dziedzinie literatury trafiła w ręce amerykańskiego pisarza zdali sobie sprawę, że znowu są w błędzie. Ani Philip Roth, ani Thomas Pynchon, ani żaden inny Amerykanin nie ma szans. A to wszystko dlatego, że Horace Engdahl stały sekretarz komitetu noblowskiego stwierdził, że amerykańscy pisarze są „zbyt zaściankowi", „zbyt wrażliwi na trendy panujące w ich własnej kulturze masowej” i za głupi by pisać dobre książki, bo „nie tłumaczą wystarczająco dużo książek i nie uczestniczą w dużym dialogu na temat literatury.”

Dziennik zastanawia się, czy Engdahl nie jest świadomy tego, że ów „dialog" o którym sam mówi zdominowany przez dzieła takich pisarzy jak Roth, Pynchon, Updike, DeLillo i Auster, czy też po prostu ten niegdyś znany krytyk literacki, którego gwiazda już dawno przybladła próbuje zwrócić na siebie uwagę.
Prawda jest taka, że w ciągu ostatnich 15 lat Nagroda Nobla omijała Amerykanów, dodaje dziennik Ostatnią laureatką zza oceanu jest Toni Morrison, która dostała nagrodę w 1993 roku. Od tamtej pory czytelnicy przestali traktować tę nagrodę poważnie. Członkowie komitetu dokonując wyboru zaczęli kierować się egzotycznymi kryteriami i wybierają autorów, o których rzadko kto słyszał, nie mówiąc o czytaniu ich książek.