Rosja nie zgadza się na tarczę, ale nadal chce o niej rozmawiać. To daje nadzieję - mówi "Gazecie Wyborczej" gen. Patrick O'Reilly, przyszły szef US Missile Defence Agency, która odpowiada za budowę systemu tarczy antyrakietowej.
"GW": Kiedy pierwsze antyrakiety trafią do Polski?
P. O'Reilly: - Musimy czekać na ratyfikację odpowiednich umów przez polski Sejm. Potem potrzebujemy trzech lat na budowę instalacji oraz roku na uruchomienie całego systemu.
"GW": Czy Kreml nadal domaga się obecności stałych rosyjskich inspektorów?
P. O'Reilly: - To sprawa między Polską i Rosją. Od początku mówiliśmy Rosjanom, że to Polacy muszą się zgodzić na ich propozycje środków zaufania. My wciąż próbujemy rozwiać wątpliwości Rosjan - m.in. zaprosiliśmy ich do Ameryki, aby zapoznali się z koncepcją całego systemu antyrakietowego. Niektórzy w Moskwie mówią, że tarcza jest groźna, bo w przyszłości niepostrzeżenie moglibyśmy tam umieścić więcej rakiet i rozbudować bazę w Polsce. Nie mamy takiego zamiaru, ale też przecież wszyscy wiemy, że Rosjanie ze swymi satelitami mają możliwość obserwowania naszych ruchów. Nikt niczego nie mógłby tam niepostrzeżenie rozbudować.