Polska musi pokonać wtórny rzut kryzysu

Polska musi pokonać wtórny rzut kryzysu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Polska poradziła sobie lepiej niż inne kraje z globalnym kryzysem finansowym, ale w 2010 roku będzie musiała się uporać z jego "wtórnymi efektami", przygotowując się zarazem do wyborów prezydenckich - napisał środowy "Financial Times" w specjalnym dodatku na temat Polski.
Według gazety, jednym z problemów polskiej gospodarki jest niedostatek kredytów. Choć skala pożyczek dla gospodarstw domowych nadal rośnie, to udzielanie kredytów przedsiębiorstwom doznało stagnacji - częściowo z powodu obaw banków przed pożyczaniem, a częściowo wskutek obaw potencjalnych kredytobiorców.

Droższe kredyty zagraniczne

Finansowanie z zewnątrz skurczyło się i jest kosztowniejsze niż przed kryzysem. Zagraniczne inwestycje bezpośrednie wyniosły w I połowie 2009 roku 1 mld euro wobec 11 mld euro w poprzednich 12 miesiącach - poinformowała Polska Agencja Informacji i Inwestycji Zagranicznych. Według danych NBP, sektor bankowy przetransferował w I półroczu za granicę 760 mln euro, natomiast w 2008 roku napłynęło do niego stamtąd 10 mld euro.

Jednak władze wskazują, że Polska zachowuje atrakcyjność w perspektywie długoterminowej: jest dużym, nie rozwiniętym w pełni rynkiem z 38 mln ludzi i bazą eksportową z kosztami pracy wynoszącymi jedną czwartą tego co w Europie Zachodniej.

Test dla rządu i Tuska

Zdaniem "FT", rola rządu w pobudzaniu gospodarki będzie w przyszłym roku kluczowa. "Tegoroczny wzrost PKB był wspierany skokowym podniesieniem deficytu finansów publicznych, co uczynił rząd, krytykujący początkowo podobne posunięcia w innych krajach. Spadek wpływów podatkowych i zwiększenie wydatków socjalnych spowodowały, iż tegoroczny deficyt budżetowy wspiął się do poziomu około 6 proc. PKB i planuje się, że w roku 2010 wzrośnie do 7 proc." - napisała gazeta.

Dodała następnie: "Sam rząd ocenia, że skumulowane zadłużenie państwa nie przekroczy w przyszłym roku 55 proc., a Komisja Europejska przewiduje, że będzie to o 2 punkty procentowe więcej. Odpowiedzią Warszawy jest ambitny program prywatyzacji, który ma przynieść 37 mld zł. Jednak nawet jeśli to się uda, wiele zależeć będzie od wzrostu PKB, a także od wydatków publicznych i wpływów podatkowych".

"By urzeczywistnić ten projekt (prywatyzacji) rząd będzie musiał zapłacić olbrzymią polityczną cenę" - cytuje "FT" Cezarego Wiśniewskiego z warszawskiego biura kancelarii prawnej Linklaters, które było konsultantem Ministerstwa Skarbu w sprawie programu prywatyzacji.

"Miły w obejściu premier jest znacznie popularniejszy niż prezydent Kaczyński, ale nie chce podejmować ryzyka. Tusk już teraz znajduje się w bardziej kruchym położeniu niż by sobie tego życzył: po dwóch latach sprawowania władzy jego wcześniejsze obietnice rządu o czystych rękach skaził niedawny skandal lobbingowy" - zaznacza gazeta.

"Wyborcze zwycięstwo Tuska (w rywalizacji o prezydenturę) wystawiłoby ostatecznie na próbę jego obietnice reform gospodarczych. Jak dotąd miał wymówkę, iż prezydent Kaczyński zablokuje trudne zmiany. Z Tuskiem w pałacu prezydenckim i Platformą Obywatelską nadal u steru rządów argument ten zniknąłby" - wskazuje "FT".

Polska korzysta z recesji

Według niego, długoterminowe plany rządu uwzględniają kluczowe słabości gospodarki kraju: spowodowany nadmiernie wczesnym przechodzeniem na emeryturę niski wskaźnik zatrudnienia, nierówności i nierównowagę systemu emerytalnego, niedostatki służby zdrowia i oświaty, rozbudowane praktyki biurokratyczne i niewystarczającą infrastrukturę.

Jak pisze gazeta, Polska korzysta na globalnej recesji, zawierając kontrakty na najniższym poziomie cenowym z firmami z całego świata, łącznie z chińskimi. Minister finansów Jacek Rostowski nazywa gospodarkę Polski "naprawdę odporną" w porównaniu z innymi krajami europejskimi, w tym z Niemcami, które są największym rynkiem zbytu dla polskiego eksportu. (PAP)