Trzecia tura na ulicach?

Trzecia tura na ulicach?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Oficjalny rezultat wyborów na Ukrainie zostanie ogłoszony 17 lutego. Zdaniem „Niezawisimej Gaziety” przegrany kandydat nie odpuści jednak łatwo i z lokali wyborczych walka przeniesie się do sądów i na ulice.
Ostatnie przedwyborcze starcie Janukowycza i Tymoszenko miało miejsce w piątek, kiedy kandydaci wystąpili w telewizyjnym tok-show. Odpowiadając na pytania, oboje udowodnili, że nie znają Konstytucji i podstaw prawa, zauważa gazeta. Tymoszenko oświadczyła, że na Ukrainie nie będzie rządu koalicyjnego - będzie on tworzony na zasadzie profesjonalizmu. Janukowycz natomiast obiecał, że uczyni rosyjski drugim językiem urzędowym w kraju. Gazeta zwraca uwagę, że żadna z tych kwestii nie wchodzi w zakres kompetencji prezydenta.

Również w sferze gospodarki obietnice kandydatów nie zawsze pokrywały się z ich realnymi możliwościami. „W rezultacie żaden z nich nie wyjaśnił, przy pomocy jakich mechanizmów prawnych i środków finansowych zamierza wyprowadzić Ukrainę z kryzysu", komentuje rosyjskie pismo i dodaje: „Dlatego w niedzielę wyborcy kierowali się osobistym stosunkiem emocjonalnym do kandydatów, a nie obietnicami wyborczymi.”

Większość Ukraińców obawia się sfałszowania wyborów. Jednocześnie jednak nie zamierzają wychodzić na ulice i walczyć o zwycięstwo swojego kandydata. Pięć lat temu demonstrowali, by „bronić prawa do godnego życia". Janukowycz był wówczas człowiekiem tej władzy, przeciw której protestowali. Juszczenko został „kandydatem Majdanu”,  tylko dlatego, że stanowił alternatywę dla Janukowycza. – Dziś możliwe są co najwyżej mityngi partyjne. Społeczeństwo rozczarowało się i nie wierzy ani władzy, ani opozycji – mówi wiceprzewodniczący parlamentu ukraińskiego  Nikołaj Tomienko.

Mimo to oba bloki mówiły o zaplanowanych na poniedziałek masowych akcjach w Kijowie. Eksperci twierdzą też, że niezależnie od rezultatu wyborów, strona przegrana będzie starała się o ich unieważnienie. Sztaby kandydatów zgłaszały wczoraj różne naruszenia, jak zabroniona agitacja czy ingerencja prokuratury w działalność komisji. To wystarczy, by sprawy skierować do sądu, twierdzi „Niezawisimaja Gazieta".

KP