Zdaniem krytyka "Le Monde", w latach 60. kompozycje Góreckiego znały tylko "wąskie kręgi intelektualnej awangardy". Zmieniło się to zupełnie - przypomina Machart - po światowym sukcesie III Symfonii "Pieśni żałosnych" Góreckiego (1976), której nagrania sprzedały się na całym świecie w ponad milionie egzemplarzy. Jeszcze w 1992 roku, kolejna wersja "Trzeciej Symfonii", zrealizowana przez brytyjską London Sinfonietta, przez 38 tygodni zajmowała pierwsze w rankingach sprzedaży muzyki klasycznej w USA, wyprzedzając pod względem "kasowym" większość hitów muzyki pop. Jak zaznacza krytyk, we Francji utwór ten poznali także kinomani, gdyż pojawił się on na ścieżce dźwiękowej głośnego filmu kryminalnego "Police" Maurice'a Pialata (1985).
Według dziennikarza "Le Monde", niezwykły sukces "Trzeciej Symfonii" zepchnął w cień inne arcydzieła polskiego kompozytora, takie jak np. II Symfonia "Kopernikowska" (1972) czy żałobna kołysanka "Dobranoc" (1990). Machart pisze, że Górecki był człowiekiem unikającym rozgłosu, "tajemniczym i milczącym" i że większość swoich dzieł tworzył nocami w swoim domu w Katowicach w "pokoju, który - według świadków - był pełen świętych obrazów i krucyfiksów".
Autor artykułu przypomina słowa Góreckiego z jego wywiadu dla "Washington Post" udzielonego w 1995 roku, w którym opowiadał o jednym z utworów Schuberta. - W samych nutach trudno znaleźć coś szczególnego. A jednak jest to arcydzieło. Dlaczego? To tajemnica - mówił polski kompozytor. "Tę uwagę można by odnieść też do twórczości samego Góreckiego" - konkluduje Renaud Machart.
PAP