Królowi Albertowi II zarzucił on sprzyjanie frankofonom i skrytykował rolę odgrywaną przez niego na scenie politycznej Belgii, która polega na powierzaniu coraz to kolejnym politykom misji przezwyciężenia kryzysu politycznego w celu ustalenia założeń reformy kraju i powołania rządu. Odrzucił też tezę o braku solidarności finansowej między bogatszą Flandrią a borykającą się z trudnościami gospodarczymi Walonią. - Dziś Niemcy na powrót stały się lokomotywą Europy. A Belgia, na skutek niekończących się kłótni politycznych, stała się chorym człowiekiem Europy - ocenił De Wever.
Francuskojęzyczny dziennik "Le Soir" z oburzeniem przyjął wywiad flamandzkiego polityka. Zdaniem gazety, jego wypowiedzi są skrajnie nieodpowiedzialne, gdyż potwierdzają, że rynki finansowe mają słuszne powody do zaniepokojenia niestabilnością polityczną kraju. I narażają Belgię na ataki spekulacyjne, bowiem De Wever jako "chorego człowieka Europy" wskazał własny kraj, "a nie Grecję, Irlandię, Hiszpanię czy Portugalię". Zdaniem "Le Soir", wywiad stawia pod znakiem zapytania kontynuowanie siedmiopartyjnych negocjacji nad reformą kraju, które prowadzi obecnie z polecenia króla flamandzki polityk Johan Vande Lanotte.
PAP
Komentarze