W opinii dziennika, "Łukaszenka i jego doradcy, wyeliminowawszy ze sceny politycznej Białorusi poważnych rywali, w pewnym momencie się przestraszyli, że w otwartych i uczciwych wyborach uzyskają znacznie mniej głosów niż w kampanii 2006 roku (83 proc.), i wszelkimi możliwymi sposobami się zabezpieczyli, organizując - w istocie rzeczy - kolejne referendum w sprawie zaufania do prezydenta".
"Wiedomosti" podkreśliły, że Łukaszenka "w twardy sposób utrwalił status ojca narodu i niezmiennego lidera kraju". "A jednocześnie zaprzepaścił świetną okazję, by zwyciężyć w uczciwych, przejrzystych wyborach; by zwyciężyć ładnie i zdecydowanie poprawić swoją międzynarodową reputację, pozostawiającą wiele do życzenia". Dziennik dodał, że "Łukaszenka w każdym przypadku pokonałby konkurentów z ogromną przewagą - bez szans na drugą turę". "Wiedomosti" przytaczają w tym kontekście przedwyborczy sondaż pracowni TNS-Ukraina, który dawał urzędującemu prezydentowi 57 proc. głosów, a liderom opozycji - Uładzimirowi Niaklajeuowi i Andrejowi Sannikauowi - po 5 proc.
"Białoruska Centralna Komisja Wyborcza mogła śmiało zapraszać setki zagranicznych obserwatorów, by kontrolowali procedurę wyborów i liczenia głosów w każdej wsi, jednostce wojskowej i więzieniu. Uczciwe zwycięstwo Łukaszenki zostałoby potwierdzone" - wskazała gazeta. "Zamiast tego prezydent wraz ze swym otoczeniem przekształcił wybory w >wybory< i zapewnił sobie zwycięstwo metodami, które mogą postawić je pod znakiem zapytania i podważyć międzynarodową legitymację reżimu Łukaszenki" - skonstatowały "Wiedomosti".
Wybory parlamentarne w Rosji odbędą się w grudniu 2011 roku, a prezydenckie - w marcu 2012 roku.
PAP