Amerykańskich żołnierzy we Frankfurcie zabił islamski radykał

Amerykańskich żołnierzy we Frankfurcie zabił islamski radykał

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mężczyzna, zatrzymany w związku z atakiem na żołnierzy USA na lotnisku we Frankfurcie, przyznał się do winy - poinformował minister spraw wewnętrznych Hesji Boris Rhein. Sprawca to islamski radykał, ale prawdopodobnie działał sam. Według Rheina na razie nie znaleziono dowodów na to, by za zamachem stało ugrupowanie terrorystyczne.
Do strzelaniny doszło 2 marca po południu przed terminalem drugim największego niemieckiego lotniska we Frankfurcie nad Menem. Pochodzący z Kosowa 21-letni Astrid Uka oddał strzały w autobusie, należącym do sił powietrznych USA, zabijając dwóch żołnierzy, w tym kierowcę i ciężko raniąc dwóch kolejnych. Żołnierze USA byli w drodze do bazy sił powietrznych w Ramstein, położonej około 120 km od Frankfurtu nad Menem. Stamtąd mieli odlecieć do Afganistanu. Zamachowiec został zatrzymany w terminalu lotniska po próbie ucieczki. Atak potępili kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent USA Barack Obama.

Dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" poinformował, że Astrid U. miał precyzyjnie przygotować atak. Incydent jest szeroko dyskutowany na islamistycznych forach internetowych, gdzie Astrid Uka został okrzyknięty dżihadystą - pisze "FAZ". Był on także aktywnym użytkownikiem portalu społecznościowego Facebook, gdzie podawał się za radykała islamskiego. Policja nie potwierdziła na razie doniesień mediów, jakoby przed oddaniem strzałów zamachowiec krzyknął: "Allahu Akbar" ("Bóg jest wielki").

Niemieccy śledczy współpracują w sprawie zamachu ze służbami USA, w tym Federalnym Biurem Śledczym. Funkcjonariusze FBI pojawili się we Frankfurcie krótko po zamachu. Internetowy portal tygodnika "Der Spiegel" podał, że Amerykanie obawiają się, iż sprawca był członkiem komórki terrorystycznej i istnieje zagrożenie kolejnych zamachów na cele USA w Niemczech.

PAP