"Oby dla Bengazi nie było za późno"

"Oby dla Bengazi nie było za późno"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Po czwartkowym głosowaniu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Libii, dyplomaci mówili, że realizacja rezolucji 1973, która autoryzuje operację zbrojną przeciwko Kadafiemu, wywoła efekty w ciągu kilku godzin – pisze „The Guardian”.
Zdaniem autora artykułu – Juliana Borgera – liczy się każda chwila. Kadafi, którego wojska są już u wrót opanowanego przez rebeliantów Bengazi, zapowiedział, że nie będzie żadnej litości dla broniących miasta. – Jeśli więc słowa Rady Bezpieczeństwa coś oznaczają, to najwyższy czas na szybką akcję, czasu jest bardzo mało – pisze brytyjska gazeta.

Jak zauważa „The Guardian", gdyby prezydentem USA był wciąż G.W. Bush mielibyśmy do czynienia z szybkim powołaniem koalicji chętnych polegającej na akcji USA wraz z kilkoma samolotami brytyjskimi i francuskimi. Ale administracja Obamy, wyjątkowo niechętna operacji w Libii woli aby przywództwo w operacji przejęły państwa europejskie oraz Liga Arabska. – Istnieje dylemat, czy interweniować od razu, czy podążać drogą procedur – pisze Julian Borger. Problem istnieje z NATO. Kwestia interwencji musi trafić do centrum planowania misji NATO, a wszelkie decyzje w tej organizacji wymagają jedności zaś Turcja jest przeciwna interwencji.

Kiedy impas decyzyjny w NATO zostanie przełamany, państwa podejmą akcje zbrojną. Główną bazą operacyjną będzie prawdopodobnie baza NATO w Sigonelli na Sycylii wspierana przez kilka innych baz brytyjskich i francuskich w regionie – informuje Julian Borger. Jak pisze „The Guardian" w piątek zapadnie decyzja o rozmiarze zaangażowania Francji i Wielkiej Brytanii. Zdaniem Borgera,  kluczową rolę w sukcesie interwencji muszą odegrać państwa arabskie. – Bez ich udziału operacja nie będzie miała wystarczającej legitymacji – pisze autor artykułu.  Jak  zapewnia cytowany przez „The Guardiana" minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii William Hague, państwa Ligii Arabskiej gwarantują gotowość wzięcia udziału w ustanowieniu strefy zakazu lotów nad Libią. W kuluarach mówi się o zaangażowaniu Zjednoczonych Emiratów Arabskich,  Jordanii, Egiptu oraz Arabii Saudyjskiej – informuje brytyjska gazeta.

Zdaniem Juliana Borgera wciąż jednak nie jest jasne kto będzie przewodził operacji. Wiadomo jedynie, że Amerykanie woleliby aby to ktoś inny przewodził. Wczorajszej nocy Obama, Cameron i Sarkozy dyskutowali o operacji przez telefon. – Efekty tych rozmów powinniśmy poznać już wkrótce, oby tylko nie było za późno dla Bengazi – pisze Borger.

MK