"Farsa w Moskwie" - pisze z kolei hiszpański "El Pais". "Powrót Władimira Putina na urząd prezydenta unaocznia niepowstrzymany upadek rosyjskiej polityki. W zasadzie zamiana urzędów z Dmitrijem Miedwiediewem ma charakter symboliczny, ponieważ w rzeczywistości Putin nigdy nie wypuścił władzy z rąk" - ocenia hiszpańska gazeta. "El Pais" wyraża opinię, że miejsce konkurencji między różnymi siłami politycznymi zajęła w Rosji "symulacja, zainscenizowana przez Kreml w najdrobniejszych szczegółach". "Obejmując urząd, Miedwiediew rozbudził nadzieje na sprowadzenie kraju z drogi autorytaryzmu. Te nadzieje się nie spełniły. Rosja znów stoi w punkcie zero" - podsumowuje dziennik.
"Washington Post" tłumaczy natomiast na stronach internetowych, że "Putin postrzega sam siebie jako niezbędnego człowieka", a słabszego od niego Miedwiediewa uważa za niezdolnego do pokierowania Rosją. "Jego powrót prawdopodobnie niewiele zmieni w ogólnym podejściu Rosji do spraw krajowych i zagranicznych - ponieważ Putin i tak zawsze sprawował władzę" - podkreśla dziennik. Zdaniem waszyngtońskiej gazety, oznacza to przede wszystkim kontynuowaniem korupcji i kumoterstwa w polityce. Gazeta podkreśla, że zapowiedź startu Putina w przyszłorocznych wyborach nikogo nie zaskoczyła, choć głęboko rozczarowała wszystkich, którzy wbrew zdrowemu rozsądkowi wierzyli w demokratyzację Rosji.
"Rosyjscy liberałowie stracili resztkę nadziei" - tak sytuację w Rosji ocenia "New York Times". Nowojorski dziennik zwraca uwagę na słowa Putina na sobotnim zjeździe Jednej Rosji, że do porozumienia o jego powrocie na stanowisko prezydenta, a Miedwiediewa - na urząd premiera, doszło już kilka lat temu. "Jeśli to prawda, to kadencja Miedwiediewa i napięcia, jakie towarzyszą jej schyłkowi, okazują się wyreżyserowaną polityczną sztuką" - podkreśla gazeta. "NYT" dodaje, że obecny prezydent był słaby, a jego ewentualne inicjatywy i tak mogły być zawetowane przez Putina. Dziennik wskazuje też, że powrót Putina może skłaniać do pytań o losy "resetu" między USA a Rosją, który ogłosił prezydent Barack Obama łatwo dogadujący się z Miedwiediewem. Uspokaja jednak - powołując się na przedstawiciela amerykańskiej administracji - że na szczytach władzy USA nie ma takich obaw, a Waszyngton umyślnie nie opowiadał się wyraźnie ani po stronie Putina ani Miedwiediewa.
Odmiennego zdania jest "Wall Street Journal", który uważa, że powrót Putina skomplikuje międzynarodową politykę USA w zakresie kontroli zbrojeń i porozumień handlowych, a ponadto "skłania do jeszcze większych obaw co do zamiarów Rosji i kierunku, w jakim ona podąża". "WSJ" przypomina, że w ujawnionych przez WikiLeaks depeszach amerykańscy dyplomaci określali kraj rządzony przez Putina jako "prawdziwie mafijne państwo", a przez kolejne 12 lat jego rządów ten trend się jeszcze umocni. Przypomina też słowa byłego szefa Pentagonu Roberta Gatesa, który twierdził, że "rosyjskiej demokracji już nie ma". Gates oceniał także rosyjski rząd jako "oligarchię kierowaną przez tajne służby".
PAP