Europa musi prosić o "co łaska"

Europa musi prosić o "co łaska"

Dodano:   /  Zmieniono: 
W pierwszych komentarzach francuskie gazety podkreślają, że szczyt eurolandu pozwoli powstrzymać spiralę chaosu w strefie wspólnej waluty. Prasa zauważa jednak, że na trwałe rozwiązanie zadłużenia w eurolandzie trzeba jeszcze poczekać.

Czołowy francuski dziennik ekonomiczny "Les Echos" uważa, że porozumienie w Brukseli jest "dobrą wieścią", która "zmienia pejzaż, przynajmniej na krótką metę". Jednak, według gazety, za wcześnie jest na  razie na radość, gdyż rezultat szczytu jest dopiero "pierwszym krokiem". "Wszystko tak naprawdę rozegra się w trakcie realizacji tego porozumienia" - zaznaczają "Les Echos". Według gazety, po szczycie nie  znikły wątpliwości dotyczące wszystkich kluczowych spraw związanych z zadłużeniem w Europie: ratowania Grecji, rekapitalizacji banków i stworzenia trwałej zapory przeciw rozprzestrzenianiu się wirusa kryzysu. W opinii "Les Echos" nie  jest rzeczą pewną, czy ograniczenie długu publicznego Grecji z obecnych 162 proc. PKB do 120 proc. PKB w 2020 roku okaże się wystarczające dla  ocalenia Aten od bankructwa.

Inna wątpliwość dotyczy tego, czy banki ostatecznie zaakceptują umorzenie 50 proc. greckiego długu. "Reprezentanci banków zgodzili się na tę propozycję, nie bez grymasów, co najbardziej przedłużyło nocne negocjacje. Ale ta zgoda nie  wystarczy. Każda z setek instytucji finansowych będzie musiała powiedzieć w następnych tygodniach, czy zaakceptuje ten »haircut« (redukcję greckiego długu). I żeby porozumienie weszło w życie, zdecydowana większość wierzycieli musi powiedzieć tak" - wyjaśnia dziennik.

"Les Echos" zastanawia się wreszcie, czy zgodnie z czwartkową deklaracją z Brukseli eurogrupie uda się rzeczywiście podnieść zdolność interweniowania Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF) do  wysokości około biliona euro. Zgodnie z decyzją szczytu eurolandu, "zwielokrotnienie" EFSF odbędzie się na zasadzie tzw. lewarowania, czyli bez zwiększania kwoty gwarancji ze strony państw-udziałowców funduszu.

Oznacza to - tłumaczą "Les Echos" - że część tych środków będzie pochodzić od inwestorów z całego świata, w tym od gospodarek wschodzących, jak Chiny. "To prawdziwy symbol: aby się uratować Europa jest zmuszona szukać pieniędzy na innych kontynentach, wołając: »Panie, Panowie - co łaska«. Nie jest pewne, czy to zadziała" - uważa francuska gazeta ekonomiczna.

Przywódcy eurolandu uzgodnili w nocy w Brukseli działania, by grecki kryzys nie rozszerzył się na dalsze kraje europejskie, jak np. Włochy. Uzgodniono zwiększenie do około biliona euro mocy pożyczkowych EFSF oraz  dokapitalizowanie banków o ok. 106 mld euro. Porozumiano się też z  sektorem bankowym w sprawie redukcji długu Grecji z 50-procentowymi stratami dla posiadaczy greckich obligacji, dzięki czemu dług Grecji zmniejszy się o 100 mld euro.

PAP