USA czy Chiny - kto będzie rządził w rejonie Pacyfiku?

USA czy Chiny - kto będzie rządził w rejonie Pacyfiku?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Chociaż oficjalny program szczytu APEC w Honolulu przewidywał tylko tematy ekonomiczne, omawiano też na nim problemy bezpieczeństwa narodowego. Komentatorzy w USA akcentują konflikty z Chinami, które rywalizują z USA o wpływy w rejonie Azji Wschodniej.
"Prezydent Obama podjął misję przywrócenia przywództwa USA na Pacyfiku, ale natyka się tu wszędzie na rosnące wpływy Chin" - pisze "Wall Street Journal", dodając, że "Chiny absorbowały uwagę prezydenta w niezwykle dużym stopniu, co podkreśla wyzwania, przed jakimi stoi Ameryka na Pacyfiku". Celem Obamy - zdaniem dziennika - było "pokazanie, że USA będą przeciwwagą dla rosnących wpływów ekonomicznych, dyplomatycznych i wojskowych Chin w regionie". Dziennik cytuje zastępcę doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Bena Rhodesa, który powiedział, że "USA są i pozostaną mocarstwem na Pacyfiku".

"The Wall Street Journal" zwraca uwagę, że w rozmowach z prezydentem Chin Hu Jintao Obama starał się przekonać go do aprecjacji chińskiej waluty, ale spotkał się z odmową. Chiny nie dopuściły również do obniżenia taryf celnych między krajami APEC na towary i usługi związane z ochroną środowiska. Między Chinami a USA i innymi krajami widoczny jest też konflikt o prawa do swobodnej żeglugi po Morzu Wschodniochińskim. USA przewożą tą trasą rocznie towary łącznej wartości 1,2 miliarda dolarów, tymczasem "Washington Post" przypomina, że Chiny roszczą sobie prawa do znacznej części tego akwenu, co stwarza "potencjał konfrontacji".

16 listopada Obama odwiedzi Australię, gdzie ma ogłosić wzmocnienie amerykańskiego arsenału w rejonie Pacyfiku. "USA ustanowią tam swoją stałą obecność wojskową, aby zapewnić Australię i innych regionalnych sojuszników zaniepokojonych Chinami, że wojskowe wpływy Ameryki rosną, a nie maleją, nawet mimo restrykcji budżetowych" - czytamy w "Wall Street Journal".

PAP