Niemiecki dziennik podkreśla, że "na pierwszy rzut oka norweskie prawo nie wydaje się stworzone do osądzenia masowego mordercy, który zabił 77 osób i przysporzył swoim rodakom niewypowiedzianych cierpień", ponieważ najwyższa kara w norweskim systemie prawnym to nie dożywocie, ale 21 lat więzienia. "Frankfurter Allgemeine Zeitung" zaznacza jednak, że norweskie państwo prawa udowadnia przy okazji procesu Breivika swoją siłę, bo "wynik poszukiwania sprawiedliwości w tym przypadku jest całkowicie otwarty". "Jeśli sąd uzna oskarżonego za w pełni poczytalnego i tym samym w pełni odpowiedzialnego, zostanie on skazany. Jeśli zaś sąd dojdzie do przekonania, że urojony wybawiciel narodu nie jest poczytalny, to wyśle go do zakładu psychiatrycznego bez orzekania o winie" - wskazuje dziennik. Gazeta dodaje, że gdyby ostatnie słowo należało do psychiatrów, sprawiedliwości nie stałoby się zadość.
"Przypadek ten nie daje powodów, by wątpić w słuszność europejskiego systemu prawa karnego, który wyklucza karę śmierci. Szaleniec i tak nie mógłby zostać skazany na śmierć, a w przypadku poczytalnego sprawcy jego eksponowane poczucie bohaterstwa kiedyś się wyczerpie. Wtedy sam będzie musiał się zmierzyć ze zbrodnią, którą popełnił. Dla kogoś, kto ma dziś 33 lata, będzie to trudne do zniesienia" - podsumowuje "Frakfurter Allgemeine Zeitung".
Także dziennik "Die Welt" podkreśla w komentarzu, że fakt, iż doszło do procesu Breivika świadczy o "opanowaniu Norwegów". "Praworządny proces jest trudniejszy i bardziej bolesny, niż uznanie mordercy za niepoczytalnego i zamknięcie go na klucz" - ocenia "Welt". Gazeta dodaje, że o sile państwa prawa świadczy to, iż "próbuje odnieść się do czegoś niepojętego, zachowując trzeźwość i jasność, nie rezygnując z dystansu, ale też nie ulegając emocjom". "Breivik otrzyma surowy wyrok w tym dotychczas największym procesie karnym w Norwegii. W ten sposób sala sądowa stanie się miejscem kolektywnego procesu oczyszczenia i uczenia się dla kraju, ocalałych i krewnych ofiar" - odnotowuje "Die Welt".
PAP