Służba Kontrwywiadu Wojskowego poinformowała prokuraturę o podejrzeniach dotyczących lobbowania przez wiceministra obrony narodowej Waldemara Skrzypczaka na rzecz jednej z izraelskich firm zbrojeniowych, która chce sprzedać polskiej armii samoloty bezzałogowe. Były dowódca wojsk lądowych zaprzecza, aby prowadził lobbing dla kogokolwiek - przyznaje jedynie, ze zna niektórych szefów izraelskich firm zbrojeniowych oraz lobbystów, którzy dla nich pracują. O sprawie pisze "Rzeczpospolita".
"Rzeczpospolita" podaje, że SKW nie przedłużyła Skrzypczakowi certyfikatu na dostęp do informacji o klauzuli "ściśle tajne" - były dowódca wojsk lądowych twierdzi jednak, że stało się tak wyłącznie z powodu jego opieszałości. Skrzypczak miał za późno przekazać SKW ankietę personalną wymaganą przy wystawianiu certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. Emerytowany generał zapewnia też, że nie wie nic o tym, aby SKW doniosło na niego do prokuratury, choć nie byłby zdziwiony, gdyby tak się stało. - Mam wrażenie, że cała ta historia to zemsta na mnie. Jako wiceminister odpowiedzialny za zakupy uzbrojenia przeciąłem wiele patologicznych układów, żerujących na armii. Byłem straszony przez lobbystów, że źle się to dla mnie skończy - przekonuje Skrzypczak.
SKW nie chce komentować całej sprawy. "Rzeczpospolita" przypomina jednak, że już przed wyznaczeniem emerytowanego generała na stanowisko wiceministra SKW przedstawiło szefowi MON Tomaszowi Siemoniakowi zastrzeżenia dotyczące jego kandydatury - chodziło o pracę generała w biznesie po odejściu z wojska.
SKW nie chce komentować całej sprawy. "Rzeczpospolita" przypomina jednak, że już przed wyznaczeniem emerytowanego generała na stanowisko wiceministra SKW przedstawiło szefowi MON Tomaszowi Siemoniakowi zastrzeżenia dotyczące jego kandydatury - chodziło o pracę generała w biznesie po odejściu z wojska.