Sondaż - Marcinkiewicz pierwszy

Sondaż - Marcinkiewicz pierwszy

Dodano:   /  Zmieniono: 
Kazimierz Marcinkiewicz ma w tej chwili największe szanse, żeby zostać prezydentem Warszawy - wynika z sondażu "Rzeczpospolitej". Były premier nie może jednak spać spokojnie - podkreśla dziennik w tekście "Sondaż - Marcinkiewicz pierwszy". W sondażu telefonicznym, przeprowadzonym dla "Rz" wczoraj przez GfK Polonia, przepytano pięciuset dorosłych mieszkańców Warszawy. "Rz" zaznacza, że przewaga Marcinkiewicza nad polityczną konkurencją jest w Warszawie znacznie mniejsza niż w skali całego kraju. A to właśnie warszawiacy zdecydują, czy były premier z Gorzowa zostanie prezydentem stolicy. Wygląda na to, że czeka go ostry bój. Odchodzący premier, co prawda, otwiera prezydencki ranking (37 proc. poparcia), ale tuż za nim znalazła się Hanna Gronkiewicz-Waltz. Kandydatkę Platformy Obywatelskiej popiera co trzeci warszawiak (34 proc.). Wszystko wskazuje na to, że były premier oraz była prezes NBP spotkają się w drugiej turze wyborów, bo żadne nie ma na razie szans na przekroczenie progu 50 procent poparcia (to warunek zwycięstwa w pierwszej turze). Do finałowej rozgrywki między politykami PiS i PO może włączyć się jeszcze Marek Borowski, lider SdPl (21 proc.). Wspólny kandydat lewicy cieszy się największym poparciem wśród ludzi młodych (35 proc. wyborców do 25. roku życia). Żaden z pozostałych kandydatów nie ma większych szans, żeby pokierować stolicą. Przedstawiciel Partii Demokratycznej Marcin Święcicki - który był już prezydentem Warszawy - może liczyć na 2 proc. głosów. Samorządowy działacz Włodzimierz Całka - na 1 proc. Jeszcze słabiej wypadają kandydaci Samoobrony i LPR. Szef Samoobrony w Warszawie Grzegorz Tuderek oraz promowany przez Ligę Polskich Rodzin poseł Wojciech Wierzejski mają poparcie tak małe, że w sondażu "Rz" w ogóle zniknęli. Wśród pięciuset badanych Wierzejskiego wskazała jedna osoba, a Tuderka - nikt. Ilu warszawiaków zamierza wziąć udział w wyborach samorządowych? W sondażu "Rz" zdecydowana większość deklaruje, że zagłosuje (78 proc.). Z praktyki jednak wiadomo, że prawdziwa frekwencja jest mniejsza - w drugiej turze wyborów na prezydenta RP głosowało 66 proc. mieszkańców stolicy.