"Pieniądze dla rolników dzieliliśmy byle jak" - ujawnia "Gazeta Wyborcza". Do Brukseli z misją ostatniej szansy jedzie teraz delegacja rządu. Ma ona przekonać unijnych urzędników, by odstąpili od kary. W marcu Misja Europejskiego Trybunału Obrachunkowego badała, czy Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa dobrze rozdzieliła pieniądze dla rolników, tj. 225 mln euro, które w 2005 r. Unia wydała w Polsce w ramach tzw. funduszu dla Obszarów o Niekorzystnych Warunkach Gospodarowania (ONWG). Ocena była bardzo surowa. Rolnicy dostali dopłaty, choć wielu z nich nie przestrzegało tzw. dobrej praktyki rolniczej, która jest podstawą dotacji. Chodzi o utrzymywanie czystości w gospodarstwie, zagospodarowanie ścieków, stosowanie płodozmianu, ochronę wód gruntowych przed nawozami, dbanie o zwierzęta. Zgodnie z prawem Unii rolnik przyłapany na łamaniu dobrej praktyki musi dopłaty zwrócić. Tymczasem nasi kontrolerzy ograniczyli się do upomnień a i kontrola była robiona byle jak; nie sposób się zorientować, co właściwie zostało sprawdzone i na jakiej podstawie Agencja uznawała, że rolnik spełnił wymogi. Spróbujemy przekonać Komisję Europejską. Przecież to był pierwszy rok członkostwa, błędy są naturalne. Nie możemy karać rolników, których z takim trudem przekonywaliśmy do integracji - łudzi się Mirosław Drygas, p.o. prezesa Agencji, który dziś wyrusza do Brukseli na rozmowy ostatniej szansy. Według Mariana Brzóski, eksperta ds. unijnego rolnictwa, sytuacja wygląda groźnie. - Komisja Europejska chce nas ukarać. Nie skończy się na upomnieniu, bo nic tak nie złości Brukseli jak marnowanie pieniędzy podatników.
Pieniądze dla rolników dzieliliśmy byle jak
Dodano: / Zmieniono: