Prezydent miał umrzeć, premier trafić do niewoli. Zamach stanu w Turcji

Prezydent miał umrzeć, premier trafić do niewoli. Zamach stanu w Turcji

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prezydent Erdogan przemawiający do obywateli
Prezydent Erdogan przemawiający do obywateli Źródło:Newspix.pl / ABACA
Recep Tayyip Erdogan miał nie przeżyć piątkowego zamachu stanu w Turcji - donoszą dziennik "Hurriyet" i telewizja Al-Jazeera.

Z informacji przekazywanych przez regionalne media wynika, że puczyści od początku planowali uśmiercenie Erdogana. Po odpoczywającego w Marmaris na południu kraju prezydenta udał się 40-osobowy oddział żołnierzy sił specjalnych. Na miejscu jednak nie było już Erdogana, który ostrzeżony przez generała Umita Dundara z Pierwszej Armii, odleciał prywatnym samolotem.

Z tego co wiemy, zbuntowani żołnierze nie dali za wygraną. 2 samoloty F-16 przeszukujące niebo nad południową Turcją w poszukiwaniu ukrywającego się prezydenta, miały go już ponoć na celowniku. Z niewiadomych przyczyn żołnierze nie zdecydowali się jednak na zestrzelenie maszyny z Erdoganem na pokładzie.

Prezydent dopiero nad ranem wylądował w Stambule. Do tej pory nie podano nocnej trasy przelotu Erdogana. Nie wiadomo też ile razy lądował. Dzięki telefonicznemu połączeniu z telewizją CNN Turk prezydent tuż po wylądowaniu zdołał przekazać swój komunikat obywatelom Turcji, którzy spełniając jego prośbę, wyszli na ulice i powstrzymali żołnierzy.

Polskie Radio poinformowało, że celem puczystów miał być także premier Binali Yildirim, któremu udało się jednak schronić przed wojskowymi.

Nieudany pucz

15 lipca w Ankarze, stolicy Turcji oraz m.in. Stambule, doszło do próby wojskowego zamachu stanu. Do próby doszło około godz. 22, a po godz. 9 (czasu polskiego) tureckie władze ogłosiły, że udało się powstrzymać puczystów. W walkach, które wybuchły, zginęło ponad 220 osób, a blisko 1,5 tys. jest rannych. Zaatakowano m.in. budynek tureckiego parlamentu, siedziby tureckich telewizji i siedzibę sztabu generalnego.

Po opanowaniu sytuacji tureckie władze rozpoczęły czystki w armii - pozbawiono stanowisk pięciu generałów i 29 pułkowników (wszyscy brali udział w próbie nocnego przewrotu). Zatrzymano też prawie 6 tys. żołnierzy, którzy przyłączyli się do puczu. Tureccy politycy - w tym Erdogan - wskazują, że pucz był inspirowany przez islamskiego duchownego Fethullaha Gulena, który przebywa na wygnaniu w Stanach Zjednoczonych. Gulen zaprzeczył tym informacjom i potępił wydarzenia, do których doszło.

Pojawiły się również informacje, że od pełnienia obowiązków odsunięto 2745 sędziów, w tym pięciu z Sądu Najwyższego.

Czytaj też:
Szef CSU: Po puczu w Turcji wzrosły moje zastrzeżenia w sprawie zniesienia wiz dla Turków

Źródło: Al-Jazeera