Przegrał wybory, nie ustąpił ze stanowiska, zignorował ultimatum. Rozpoczęła się interwencja zbrojna

Przegrał wybory, nie ustąpił ze stanowiska, zignorował ultimatum. Rozpoczęła się interwencja zbrojna

Żołnierze armii Senegalu
Żołnierze armii Senegalu Źródło:Wikimedia Commons / Cpl. Timothy Norris/ Domena publiczna
Prezydent Yahya Jammeh, który przegrał grudniowe wybory, nie zastosował się do postawionego mu ultimatum i nie ustąpił ze stanowiska. W związku z tym faktem, Siły Zbrojne Senegalu, wspierane przez wojska kilku innych afrykańskich państw, wkroczyły do Gambii, by usunąć polityka. Nowo wybrana głowa państwa - Adama Barrow - został zaprzysiężony w ambasadzie Gambii w Dakarze.

Kilkanaście minut po godzinie 19.00 rzecznik senegalskiej armii poinformował, że oddziały dyslokowane na północ i południe od Gambii, przekroczyły granice i zmierzają do stolicy – Bandżul, by usunąć zbuntowanego satrapę, który afrykańskim państwem rządził od 1994 roku, gdy władzę przejął w wyniku wojskowego zamachu stanu.

Geografia pomoże interweniującym

Gambia jest niewielkim afrykańskich państwem kompletnie otoczonym przez Senegal. Jedynie od zachodu granicę stanowi wybrzeże Oceanu Atlantyckiego. Położenie geograficzne wykorzystała armia Senegalu, której mandat do interwencji powierzyła Wspólnota Gospodarcza Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS – red.), a poparły go Unia Afrykańska i Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych. Interwencję wsparły militarnie Ghana i Nigeria (skierowała w kierunku wybrzeża Gambii okręt wojenny oraz wysłała do Dakaru, stolicy Senegalu, kilka myśliwców – red śmigłowców, samolotów transportowych oraz 200 żołnierzy obsługi – red.).

Jammeh chciał ustąpić, ale zmienił zdanie

Yahya Jammeh po 22 latach rządów, które przeszły do historii pod znakiem m.in. zamykania w więzieniach przeciwników politycznych czy niewyjaśnionych zaginięć dysydentów, powinien był ustąpić o północy 18 stycznia. Na kilka godzin wcześniej parlament wydłużył jego kadencję o 3 miesiące, a sam prezydent wprowadził stan wyjątkowy. W odpowiedzi Senegal i ECOWAS wydały ultimatum, w którym nakazały mu ustąpienie z urzędu przed północą. W przeciwnym razie zagrożono interwencją zbrojną. 

W międzyczasie dymisję złożyła większość ministrów oraz wiceprezydent. Yahya Jammeh polecił ewakuować z kraju najbliższą rodzinę.

19 godzin po upływie ultimatum i nieudanych negocjacjach z prezydentem Mauretanii Muhammadem uld Abd al-Azizem, zdecydowano o rozpoczęciu akcji zbrojnej. Wcześniej w ambasadzie Gambii w Dakarze zaprzysiężono Adama Barrowa na urząd prezydenta.

Co ciekawe, po porażce wyborczej z 1 grudnia 2016 roku Jammeh w transmitowanym przez telewizję wystąpieniu telefonicznie pogratulował rywalowi oraz uznał jego zwycięstwo.Nagłą woltę należy tłumaczyć zapowiedziami polityków opozycji, którzy chcieli wszczęcia śledztw przeciwko Jammehowi w sprawie stosowanych wobec dysydentów na jego polecenie represji. Prezydent stwierdził wówczas, że wybory należy powtórzyć.

Nie dojdzie do walki?

Interweniujące siły prawdopodobnie dotrą do stolicy Gambii bez większych przeszkód, gdyż dowódca wojsk tego kraju generał Ousman Badije miał odmówić wydania rozkazu podjęcia walki z oddziałami prowadzącymi operację mającą na celu usunięcie Jammeha. Jak rzekomo stwierdził, nie pozwoli by żołnierze angażowali się w „głupią walkę”.

Źródło: WPROST.pl