Turkmenistan przed wyborami prezydenckimi

Turkmenistan przed wyborami prezydenckimi

Dodano:   /  Zmieniono: 
W niedzielę w Turkmenistanie odbędą się wybory prezydenckie po śmierci w grudniu ubiegłego roku Saparmurata Nijazowa, dożywotniego przywódcy tego 5-milionowego pustynnego kraju w środkowej Azji, nazywanego często "miękkim podbrzuszem" radzieckiego imperium i dzisiejszej Rosji.

Obecnie prezydent wybierany jest na kadencję 5-letnią. Aby wybory były ważne, frekwencja musi przekroczyć 50 procent uprawnionych do głosowania. Kandydatowi do wygrania wyborów wystarczy zwykła większość oddanych głosów.

Dla swej autokratycznej schedy Nijazow nie wyznaczył żadnego oficjalnego następcy. Jego nagła śmierć pozostawiła otwartą kwestię sukcesji władzy w kraju, który ze względu na bogate zasoby gazu ziemnego stanowi potencjalny teren rywalizacji wpływów rosyjskich i zachodnich.

Opanowany do perfekcji kult jednostki, niemal całkowite zdławienie opozycji i brak wolnych mediów charakteryzował od lat ten kraj. Obserwatorzy zadają sobie pytanie, czy w Turkmenistanie po wyborach dojdzie do przemian demokratycznych.

Tymczasowe władze podjęły bezprecendensowy krok - dopuściły na wybory - po raz pierwszy od 15 lat - obserwatorów organizacji międzynarodowych.

Najważniejszy pretendent na objęcie urzędu prezydenckiego, obecnie pełniący obowiązki szefa państwa, 49-letni Kurbanguły Berdymuchammedow w swym programie wyborczym postuluje wprowadzenie radykalnych reform i systemu wielopartyjnego.

W wyborach uczestniczy pięciu innych kandydatów, lokalnych urzędników. Wśród nich nie ma jednak żadnego przedstawiciela opozycji. Wszyscy kandydaci zostali zatwierdzeni przez 2500-osobowe Zgromadzenie Ludowe.

Kandydaci także składają wyjątkowe jak na Turkmenistan obietnice wyborcze, takie jak wolność mediów, dostęp do Internetu i prawo własności ziemi.

Berdymuchammedow nie jest osobą nieznaną na turkmeńskiej scenie politycznej. Był obecny w rządzie przez 10 lat, wyjątkowo długo jak na miejscowe warunki i jego fizyczne podobieństwo do "ojca wszystkich Turkmenów" sprawiało, że nazywano go "cieniem" Nijazowa. Gdy Nijazow więził, wyrzucał ze stanowiska bądź z kraju swych ministrów oskarżając ich o korupcję i inne przestępstwa, Berdymuchammedow piął się w hierarchii i cieszył stale zaufaniem prezydenta.

Stomatolog z wykształcenia, jako minister zdrowia w rządzie Nijazowa (który był równocześnie premierem) wsławił się przeprowadzeniem w 2004 roku reformy służby zdrowia. W ramach oszczędności budżetowych zwolnił ze szpitali ok. 15 tysięcy lekarzy i pielęgniarek, zastępując ich rekrutami.

Przedstawiciele opozycji twierdzą, że przyszły prezydent nie tylko nie będzie miał absolutnej władzy jak zmarły Nijazow, ale może być wyłącznie figurantem. Według przebywającego w Szwecji opozycjonisty Parachata Jikłymowa, to szef ochrony Nijazowa Akmurad Redżepow może stać się człowiekiem pociągającym za sznurki władzy.

pap, ss