Zamieszki w Kopenhadze: policja zatrzymała 300 osób

Zamieszki w Kopenhadze: policja zatrzymała 300 osób

Dodano:   /  Zmieniono: 
Duńska policja zatrzymała w nocy z piątku na sobotę blisko 300 młodych ludzi, wznoszących barykady w Kopenhadze i podpalających samochody, śmieci oraz różne przedmioty w proteście przeciwko operacji usuwania dzikich lokatorów z budynku dawnego teatru.

Doszło do starć między policjantami a grupami zamaskowanych demonstrantów i podpalaczy, rzucających w wielu miejscach w policję wyrwanymi z bruku kamieniami, a niekiedy również koktajlami Mołotowa.

"Zatrzymaliśmy w nocy 188 osób i około 90 (w sobotę) nad ranem. Od czwartku (wtedy zaczęły się zamieszki) zatrzymano już w sumie około 500 osób" - powiedział przedstawiciel policji w Kopenhadze.

W nocy z piątku na sobotę jedna z grup młodych ludzi wdarła się do budynku szkoły położonego w sąsiedztwie dawnego teatru i zaczęła wyrzucać przez okna ławki, krzesła, biurka i komputery. Liczba demonstrantów sięgnęła tysiąca. Co najmniej jedna osoba została ranna.

Policja użyła gazów łzawiących, zatrzymując najbardziej agresywne osoby. Wśród aresztowanych jest wielu Niemców, przybyłych z południa, by wesprzeć duńskich buntowników. Rzecznik policji twierdzi, że "sytuacja jest pod kontrolą".

Była to druga już noc zamieszek i starć w centrum kopenhaskiej dzielnicy Noerrebro i sporadycznie w innych punktach miasta. Poprzednio do kilkunastogodzinnych przepychanek z policją doszło w czwartek i w nocy z czwartku na piątek. Zatrzymano wówczas prawie 250 osób, a rannych i pokaleczonych zostało ok. 25.

W piątek i w nocy z piątku na sobotę do akcji wkroczyły setki funkcjonariuszy, uzbrojonych w specjalne uniformy i gaz łzawiący. Wzmocnione siły policyjne, w tym oddziały przybyłe spoza stolicy, próbowały wyprzeć młodych demonstrantów i przybyłych na ich wezwanie sympatyków oraz gapiów, by umożliwić straży pożarnej gaszenie podpalonych pojazdów, zasnuwających kłębami dymu i zapachem spalenizny całą dzielnicę.

Opuszczony budynek kopenhaskiego teatru jest od lat symbolem młodzieżowej subkultury, a jednocześnie miejscem koczowania grup młodzieży. Konflikt wokół budynku trwa od 2000 roku, kiedy lokalne władze sprzedały zajęty przez dzikich lokatorów budynek ugrupowaniu religijnemu.

Młodzież twierdzi, że budynek stał się spontanicznie utworzonym ośrodkiem kultury alternatywnej, i domaga się zaakceptowania jej praw do dysponowania nim. Lewicowi aktywiści, którzy wykorzystywali go jako bazę już od 1981 roku, konsekwentnie odmawiali opuszczenia budynku mimo sądowego nakazu eksmisji.

W trakcie nocnych starć rzecznik centrum młodzieżowego o imieniu Jan zapowiedział na sobotę działania, zmierzające do zdezorganizowania ruchu ulicznego w mieście poprzez "precyzyjnie wymierzone akcje, powodujące zamęt".

"Walka będzie trwała jeszcze długo. Dopóki nie będzie w Kopenhadze Domu Młodzieży, dopóty będzie toczyć się walka o jego uzyskanie" - zapowiedział.

ab, pap