Wyrok w sprawie głośnego morderstwa Czeczena w centrum Berlina zapadł w środę, 15 grudnia. Do zbrodni doszło w sierpniu 2019 roku. Sędziowie uznali, że pochodzącego z Czeczenii Gruzina Zelimchana Changoschwilego, byłego dowódcy sił powstańców czeczeńskich, zabił obywatel Rosji Wadim K. Został skazany na dożywocie, a sąd uznał, że wina jest szczególnie ciężka. Dlatego szanse na przedterminowe zwolnienie Wadima K. są praktycznie zerowe. Z kolei prokuratura była przekonana, że morderstwo zleciły rosyjskie władze, bo ofiara była w Rosji poszukiwana listem gończym. Jak przypomina Deutsche Welle, kilka miesięcy po zabójstwie prezydent Rosji Władimir Putin określił go jako „bojownika, brutalnego i krwiożerczego człowieka”.
Prokuratura ustaliła również, że zabójca to były pułkownik rosyjskich służb FSB. Śledczy opisywali, że morderca przyjechał z Moskwy i posługiwał się paszportem wydanym na fałszywe nazwisko. Swoją ofiarę postrzelił w głowę, a następnie zabił kolejnymi dwoma strzałami. Zdaniem śledczych, zbrodnia przypominała egzekucję. Rosjanin został schwytany tego samego dnia.
Niemcy wzywają rosyjskiego ambasadora. Mówił o decyzji „umotywowanej politycznie”
Jak informuje dalej DW, ambasador Rosji w Berlinie Siergiej Neczajew ocenił, że wyrok jest „nieobiektywną i umotywowaną politycznie decyzją, która znacznie obciąża i tak trudne stosunki rosyjsko-niemieckie”. Neczajew stwierdził, że ocena sądu, że zabójstwo zostało zlecone przez Rosję, jest „absurdalna”. Dodał również, że w trakcie postępowania widoczne były „antyrosyjskie nastroje” w informacjach, które przekazywano opinii publicznej.
Po ogłoszeniu wyroku Niemcy wezwały rosyjskiego ambasadora, a także wydaliły dwóch rosyjskich dyplomatów. Jako powód decyzji podano brak współpracy ze strony Rosji w śledztwie. „Nie udowodniono powiązań podejrzanego z rosyjskimi służbami. Nie doszło także do skoordynowanej reakcji na szczeblu UE” – zaznacza DW.
Czytaj też:
Niemcy. Pierwsze przemówienie kanclerza Scholza. „Danke, Frau Dr. Merkel”