Wszczęto śledztwo w sprawie wypadku w zakładach mięsnych w Moskwie

Wszczęto śledztwo w sprawie wypadku w zakładach mięsnych w Moskwie

Dodano:   /  Zmieniono: 
Prokuratura rejonowa w Moskwie wszczęła w piątek śledztwo w sprawie wypadku, do którego w nocy ze środy na czwartek doszło w tamtejszych Zakładach Mięsnych im. Anastasa Mikojana, a którego sprawcą był kierowca z Polski, 52-letni Marian S.

W wyniku wycieku amoniaku, na skutek uszkodzenia rury z tą trującą substancją przez manewrujący na placu samochód ciężarowy, jedna osoba zginęła, a trzy doznały obrażeń.

Wśród hospitalizowanych jest też Marian S. "Leży na oddziale intensywnej opieki medycznej jednego z moskiewskich szpitali. Doznał poparzeń dróg oddechowych. Jego stan się ustabilizował. Nastąpiła nawet nieznaczna poprawa. Jednak wciąż ma poważne problemy z mówieniem" - powiedział w piątek Stanisław Łukasik z Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Moskwie.

Polski konsul dodał, iż stan Polaka jest na tyle poważny, że lekarze nie zezwalają na jego przesłuchanie. "Prokurator chce jak najszybciej rozpocząć czynności procesowe z kierowcą, jednak lekarze mówią, iż w piątek będzie to niemożliwe" - oświadczył Łukasik.

Do wypadku doszło w czwartek o godz. 2.15 czasu moskiewskiego (0.15 czasu polskiego). Polski tir, wyjeżdżając z kombinatu - dokąd dostarczył partię mięsa z Niemiec - potrącił dachem konstrukcję, na której znajduje się rurociąg z ciekłym amoniakiem. W wyniku uszkodzenia rury wyciekło ok. 100 kilogramów amoniaku.

Marian S. został zatrzymany na granicy celnej między Rosją i Białorusią. Po przewiezieniu do Moskwy - w czwartek wieczorem - lekarze zdecydowali o umieszczeniu go w szpitalu.

Nie wiadomo, czy prokuratura zamierza postawić mu jakieś zarzuty. "Prokurator chce go przesłuchać w charakterze świadka. Dalszy bieg sprawy będzie zależeć od tego, co zezna" - zauważył Łukasik, zaznaczając, że śledztwo zostało wszczęte "w sprawie", a nie "przeciwko".

Z kolei prokuratura podała, że śledztwo toczy się "w sprawie naruszenia przepisów bezpieczeństwa pracy, które spowodowało śmierć człowieka".

Dyrekcja kombinatu zakomunikowała w czwartek, że wypadek nie miał żadnego wpływu na proces produkcyjny i jakość produkcji. "Nie było kontaktu surowca mięsnego i gotowych produktów z amoniakiem" - podkreśliła.

Poinformowano też, że "zakłady pracują w normalnym trybie". Według dyrekcji, nie ma również zagrożenia dla środowiska naturalnego.

pap, ss