„Dzienniki wojenne”: Lilia z Jaworowa. „Tu nie bombardują”

„Dzienniki wojenne”: Lilia z Jaworowa. „Tu nie bombardują”

Sala gimnastyczna w szkole sportowej w Jaworowie
Sala gimnastyczna w szkole sportowej w Jaworowie Źródło: Lilia Brezgunova
W mojej pamięci na długo pozostaną słowa jednej z kobiet - pisze dla "Wprost" Lilia Brezgunova. Podeszła do mnie, jej oczy były opuchnięte od łez, i cicho zapytała: „A wiecie, czy tutaj nie atakują bombami?”. Mykoła wytłumaczył jej, że jesteśmy blisko granicy Polski, że to zachód Ukrainy, wiec tutaj jest bezpieczniej. – Przepraszam, źle mówię po ukraińsku, ale więcej nie będziemy mówić w tym języku (rosyjskim – red.) – dodała.
Lilia Brezgunova – urodziła się w mieście Jaworów, w obwodzie lwowskim. Na czas studiów przeprowadziła się do Lwowa. Od prawie dwóch lat studiuje dziennikarstwo na Lwowskim Uniwersytecie Narodowym im. Iwana Franki. Interesuje się polityką, malarstwem i sportem. Swój wolny czas lubi spędzać na malowaniu obrazów. Znajomi wiedzą, że jeżeli nie odpowiada na smsy, to na pewno poszła w Karpaty i maluje obrazy bądź pomaga jako wolontariusz na festiwalach.

Jaworów to miasto położone 50 kilometrów od granicy ukraińsko-polskiej. Mimo bliskości bazy wojskowej, tysiące uchodźców znalazło tam schronienie. Jedną z ważniejszych lokalizacji w mieście jest szkoła sportowa, która w ciągu jednego dnia zamieniła się w punkt humanitarny. Dyrektor placówki, Wasyl Wasylowicz, powiedział mi, że pierwsi uchodźcy przyjechali już 24 lutego.

Źródło: Wprost